Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/145

Ta strona została przepisana.

swych działań; przybywszy do małej wioski, położonej pomiędzy Chattellerault i Poitiers zdawało mu się, że znalazł to, czego szukał.
Była to wioska Jaulnay.
Cauvignac przypomniał sobie, że był tu już kiedyś wieczorem, gdy przywoził rozkazy dla Canollesa od księcia d‘Epernon; rozłożył się więc kwaterą w tej oberży, w której, jak sobie przypomniał, dobrze go już raz ugoszczono.
Wreszcie, nie było w czem wybierać; bo wiemy już, że w Jaulnay jedna tylko była oberża.
Usadowiwszy się tak na głównym trakcie z Paryża do Bordoaux, Cauvignac miał za sobą wojska księcia de Larochefoucault, oblegającego Saumur, przed sobą zaś wojska królewskie, zbierające się w Guyennie.
Tym sposobem mógł podać rękę jednej lub drugiej partji; niechcąc jednak przed wydarzeniem jakiej stosownej okoliczności, której bądź z nich poświęcić usługi swoje.
Chodziło mu tylko o zwerbowanie ze stu ochotników, którzyby mu jakąś poważną korzyść zapewnić mogli.
Werbunek szedł dość szczęśliwie; Cauvignac miał już bowiem czterdziestu dziewięciu ludzi.
Razu jednego Cauvignac, poświęciwszy cały ranek polowaniu na ludzi, stanął na czatach przed bramą oberży i wszczął rozmowę z swoim porucznikiem i podporucznikiem. W tem nagle ujrzał jadącą konno młodą jakąś damę, za którą pośpieszał masztalerz i dwa muły objuczne.
Łatwość z jaką piękna amazonka koniem kierowała, sztywna i dumna postawa towarzyszącego jej masztalerza, przypomniały Cauvignacowi osoby, które zdawało mu się, że gdzieś i kiedyś widział.
Położył rękę na ramienia Ferguzona, będącego dnia tego nie w humorze i rzekł mu, wskazując amazonkę:
— Oto nowy żołnierz pułku Cauvignaca, albo niech mnie djabli porwą!
— Kto? Ta dama?
— Tak.
— Cóż to znowu będzie? Mamy już jednego kierującego się na adwokata, drugiego mającego być księdzem, dwóch pisarzy od prokuratora, dwóch handlarzy ziół, lekarza, dwóch pisarzy i dwóch pasących indyki; zdaje się że aż nadto między nimi złych jest żołnierzy, a ty kapi-