Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/149

Ta strona została przepisana.

nięty wielkim płaszczem, futrem podbitym, leżał raczej niż siedział w karecie.
Kiedy czterech ludzi otoczyło go, on bezustannie zadawał im pytania, lecz nie otrzymując odpowiedzi, postanowił cierpliwie czekać rozwiązania tej sceny.
Czasami tylko podnosił głowę, chcąc zobaczyć, czy nie zbliża się jaki bądź ich dowódca, któryby mógł wyjaśnić szczególne postępowanie tych ludzi względem niego.
Wreszcie, niepodobieństwem jest na pewno określić, jakie wrażenie ten wypadek wywarł na młodym podróżnym; czarna bowiem atłasowa maska, wilkiem nazwana bardzo w owym czasie w modzie będącą, większą część twarzy mu zakrywała.
Lecz i reszta z pod maski wyglądająca, ukazywała młodość i piękność; zęby małe i białe; otworami maski błyskały ogniste oczy.
Dwaj ogromni lokaje, bladzi i drżący, pomimo, że każdy z nich trzymał muszkiet na kolanie, jechali po obu stronach powozu.
Z tej grupy malarz mógłby wystawić scenę, jak rozbójnicy zatrzymują podróżnych, gdyby tylko to wszystko nie działo się we dnie, nie w pobliżu oberży i nie w przytomności wesołego Cauvignaca.
Zobaczywszy Cauvignaca, który uprzedzony przez Ferguzona, ukazał się w bramie oberży, młody podróżny wydał lekki okrzyk podziwienia i żywo podniósł rękę do twarzy, jakby dla przekonania się, czy maska ciągle ją zakrywa, o czem zapewniwszy się uspokoił się nieco.
Jakoklwiek szybkie było to poruszenie, nie uszło jednak baczności Cauvignaca.
Spojrzał on na podróżnego jak człowiek przywykły do odgadywania z rysów, wzruszeń serca i duszy; potem, mimowoli drgnął z podziwienia, lecz zaraz przyszedłszy do siebie, grzecznie zdjął kapelusz i rzekł:
— Witam cię, piękna damo.
Podróżny zdumiał się jeszcze bardziej.
— Gdzie pani jedziesz?... — spytał Cauvignac.
— Gdzie jadę?... — odpowiedział podróżny, jakby nie słysząc wyrazu „pani", odpowiadając tylko na pytania Cauvignaca — gdzie jadę? Powinieneś pan o term wiedzieć lepiej odemnie, gdyż jak mi się zdaję, twoi ludzie dalej jechać mi nie pozwolili. Pojadę, gdzie mnie zawieziecie.