Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/155

Ta strona została przepisana.

jasno nie przekonywały, że pani czekasz ma mnie... lecz nie dla mnie.
— Tak baronie, masz słuszność — odrzekła Klara ze swym zachwycającym uśmiechem — jeszcze jeden dług więcej chcę zaciągnąć u ciebie.
— Jaki?
— Wybawienie mnie od grożącego niebezpieczeństwa... którego jednak sama pojąć nie mogę.
— Od niebezpieczeństwa?
Klara zbliżyła się do drzwi i zasunęła rygiel.
— Poznano mnie — rzekła.
— Kto panią poznał?
— Człowiek, którego nazwiska nie znam, lecz głos jego i twarz bardzo mi są znajome. Zdaje mi się, że głos ten słyszałam owego wieczoru, kiedyś pan w tym samym pokoju otrzymał rozkaz bezwłocznego wyjechania do Mantes, a twarz podobną widziałam na polowaniu w Chantilly, w dniu, w którym przedstawiałam księżnę de Condé.
— Za kogóż więc bierzesz go pani?
— Za agenta księcia d‘Epernon, a tem samem za naszego nieprzyjaciela.
— Do djabła!... — rzekł Canolles — i pani powiadasz, że on cię poznał?...
— Jestem tego pewną, wymienił bowiem moje nazwisko, utrzymując, że jestem mężczyzną. Wszędzie do koła są oficerowie królewskiego stronnictwa; znają mnie jako sprzyjającą sprawie książąt, może chcianoby mnie niepokoić; ale kiedy pan przyjechałeś, niczego się nie obawiam. Pan sam jesteś oficerem, stronnikiem tej samej co i oni partji, a więc będziesz obrońcą moim.
— Niestety!... — rzekł Canolles — obawiam się, czy nie będę zmuszony zamiast obrony i opieki, ofiarować na twe usługi pani szpadę tylko moją.
— Jestże to prawdą?... — zawołała Klara w uniesieniu.
— Dałem sobie słowo, posłać prośbę o uwolnienie ze służby z miejsca, gdzie spotkam panią, a że spotkałem cię, prośba więc moja z Jaulnay datowaną będzie.
— A więc pan jesteś wolnym! wolnym!... Możesz przyłączyć się do stronnictwa sprawiedliwego, uczciwego; możesz pan służyć sprawie książąt, to jest sprawie całej szlachty.... O! wiedziałam, że jesteś zanadto szlachetnym, byś nie miał wejść na drogę prawą.