Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/156

Ta strona została przepisana.

I Klara podała Canollesowi rękę, którą on ucałował z zapałem.
— Jakże się to stało?... — spytała wicehrabina. — Opowiedz mi pan całą tę rzecz ze szczegółami.
— W krótkich opowiem to słowach. Z Chantilly doniosłem Mazariniemu o ucieczce księżnej; przybywszy do Mautes; odebrałem rozkaz przedstawienia się. Nazwał mnie słabą głową, ja mu nawzajem podobnąż grzecznością wywzajemniłem się; on parsknął śmiechem; ja się rozgniewałem; on podniósł głos, jam go zelżył. Wróciłem do domu; czekałem, czy czasem nie zechce posłać mnie do Bastylji, lecz on chciał widocznie bym się namyślił i wyjechał z Mantes. W samej rzeczy, przez ciąg dwudziestu czterech godzin, namyśliłem się. A winianem to tobie pani, wspomniałem bowiem na twą obietnicę i zląkłem się, byś pani na mnie czekać nie była zmuszoną. Wtedy odzyskawszy zupełną swobodę, uwolniony od wszelkiej odpowiedzialności i obowiązku, jedno tylko pamiętałem: miłość mą ku tobie pani i możność mówienia ci o niej głośno i śmiało!
— A więc straciłeś pan swój stopień! wpadłeś w niełaskę! naraziłeś honor i życie! a to wszystko przezemnie i dla mnie! A! kochany baronie!... Czemże zdołam ci wypłacić twe ofiary? czem ci mą wdzięczność okażę?
W oczach wicehrabiny łza zabłysła, na ustach uśmiech zaigrał.
Łzy te i uśmiech wynagrodziły mu wszystko; w uniesieniu padł przed Klarą na kolana.
— A! wicehrabino — zawołał — przeciwnie, od tej chwili dopiero jestem bogaty i szczęśliwy, gdyż więcej cię już nie opuszczę.
— Zupełnie więc do mnie należysz baronie? Zostawiając sobie twe serce, mogęż twe ramię usługom księżnej poświęcić?
— O! możesz, pani.
— A odesłałeś już pan prośbę o uwolnienie ze służby?
— Jeszcze nie; pierwej się z tobą pani zobaczyć chciałem, teraz, gdym cię ujrzał, pospieszę tu ją napisać.
— Pisz więc pan! pisz przedewszystkiem. Gdyż jeśli zaraz nie poślesz, za zbiega uważanym będziesz; należałoby nawet, przed uczynieniem stanowczego kroku na odpowiedź zaczekać.