Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/183

Ta strona została przepisana.

nice swoich aljantek, jeśli te, rozumie się, mają jakie tajemnice...
— Wymówiłaś, pani, dopiero co wyraz, który w razie, gdyby go usłyszano, źle by mógł być zrozumiany. „Kobieca tajemnica!..." a więc ta podróż, to spotkanie, byłaby tajemnicą?
— Porozumiemy się Mości książę, gdyż masz słuszność, lecz tylko w połowie. Spotkanie było niespodziewane, podróż zaś stanowiła tajemnicę, a nawet tajemnicę kobiecą, gdyż oprócz mnie, księżnej, nikt o niej nie wiedział.
Książę uśmiechnął się.
Ta dzielna obrona rozdrażniła jego przenikliwość.
— A Lenet? — spytał — a Richon? a margrabina de Tourville? a ów wicehrabia de Cambes, którego wcale nie znam, o którym przy tej sposobności po raz pierwszy słyszałem? Lecz cóż? pani będziesz utrzymywała, że ponieważ wicehrabia jest twoim bratem, zatem tajemnica z rodzinnego nie wychodzi koła.
Klara zaczęła się śmiać, aby nie rozgniewać księcia, którego czoło już się chmurzyć zaczynało.
— Czy wiesz, książę... — powiedziała.
— Nic nie wiem; zechciej mię też objaśnić; a jeśli to jest tajemnicą, obiecuję być niemniej ostrożnym od ciebie, pani, i udzielić jej tylko mojemu sztabowi.
— Dobrze, powiem, chociaż przez to boję się zasłużyć na nienawiść pewnej znakomitej damy, którą niebezpiecznie jest mieć nieprzyjaciółką.
Książę poczerwieniał nieznacznie.
— Cóż to więc za tajemnica?... — spytał.
— Czy wiesz, Mości książę, kogo mi w tę podiróż księżna de Condé przeznaczyła?
— Nie wiem!
— Ciebie, książę.
— W istocie, przypominam sobie, księżna pytała mnie, czybym nie mógł towarzyszyć pewnej osobie, powracającej z Libournu do Paryża.
— I książę odmówiłeś.
— Zatrzymały mnie u posłów ważne zatrudnienia.
— A tak, czekałeś, książę, na wiadomości od księżnej de Longueville.
La Rochefoucault bystro spojrzał na wicehrabinę, jak