Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/242

Ta strona została przepisana.

— A wezmąż ją?
— Prędzej, czy później... niezawodnie.
— Chcę więc — zawołała księżna — by tegoż samego dnia, kiedy ją zdobędą, rozstrzelano zuchwałego Canollesa w razie, jeśliby na warunk nasze nie kapitulował.
Zimny dreszcz przebiegł po ciele Klary.
— Rozstrzelać go! — rzekł książę de la Rochefoucault — brawo! jeśli Wasza ksążęca mość tak rozumiesz wojnę, szczerze sobie winszuję, że się między jej przyjaciół liczę.
— To niechaj się podda...
— Chciałbym wiedzieć, cobyś Wasza książęca mość powiedziała, gdyby się Richon poddał?...
— Nie o Richonie tu mowa. Każcie teraz przyprowadzić jakiego mieszczanina, któryby mnie zapewnił, że i oni czują ten wstyd, jaki znieść musiałam.
— Doskonale! — powiedział Lenet — oto właśnie pan d‘Espagnet prosi o zaszczyt przedstawienia się Waszej książęcej mości.
— Niech wejdzie!
W czasie tej rozmowy serce Klary biło gwałtownie, bo nie bez przyczyny przewidywała, że Canolles drogo będzie musiał Bordejczykom pierwsze zwycięstwo opłacić, a prawie rozpacz ogarnęła ją, gdy przybyły Espagnet obietnicami swemi potwierdził zapewnienia Laneta.
— Uspokój się Wasza książęca mość — mówił on — w miejsce czterech, poślemy tam osiem tysięcy ludzi; zamiast sześciu dział, poślemy dwanaście; stracimy zaś zamiast stu ludzi, dwustu, czterystu, pięciuset nawet, jeśli będzie trzeba, lecz Saint-George odbierzemy.
— Brawo! — zawołała księżna — oto co się nazywa powiedzieć! Pan wiesz, że jestem twoim, czy to jako wódz, czy też jako ochotnik, ile razy tylko przedsięweźmiesz wyprawę. Nie zapomnij pan tylko, że jeśli na ra po pięciuset ludzi tracić będziemy, a przypuszczając, że cztery podobne uczynimy wyprawy, to przy piątej, armja nasza znacznie się umniejszy.
— Mości książę — odrzekł Espagnet — zdolnych do boju w Bordeaux, trzydzieści jest tysięcy. Jeśli potrzeba wymagać będzie, wytoczymy wszystkie armaty z arsenału pod mury fortecy; strzelać będziemy tak, że granitową górę w proch obrócićby można; ja sam na czele moich sape-