Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/259

Ta strona została przepisana.

— Dobrze, dobrze — pomruknął — za pięć minut te okrzyki radości przemienią się w jęki rozpaczy.
I do podziemia poskoczył.
Tam; na baryłce prochu, siedział jakiś młodzieniec z twarzą zakrytą rękami.
U nóg jego tlała pochodnia.
Usłyszawszy szelest, młodzieniec podniósł głowę.
Canolles poznał w nim wicehrabinę.
— A!... otóż on nakoniec!... — zawołała powstając.
— Klaro!... — poszepnął Canolles — co tu robisz?...
— Przyszłam umrzeć z tobą!
— Jestem zniesławiony!... shańbiony!... Śmierć mi tylko pozostaje.
— Jesteś ocalony ze sławą, ocalony... przeze mnie!
— Raczej zgubiony przez ciebie! Czy słyszysz — już się zbliżają! Uciekaj, Klaro; uciekaj przez to podziemie! Zostaje jeszcze pięć minut czasu, więcej niż ci potrzeba...
— Nie uciekam... zostaję!
— Czy wiesz, dlaczegom tu przyszedł? Czy wiesz, co chcę uczynić?
Wicehrabina podniosła pochodnię i zbliżyła się do beczułki.
— Domyślam się — odpowiedziaał spokojnie.
— Klaro!... — zawołał przestraszony Canolles — Klaro!
— Powtórz raz jeszcze, że chcesz umierać, a umrzemy razem.
Blade oblicze wicehrabiny okazywało taką moc postanowienia, że Canolles pewien był, iż spełni to co powiedziała.
— Cóż więc chcesz?... — spytał.
— Chcę, abyś się poddał.
— Nigdy.
— Czas jest drogi — mówiła dalej wicehrabina — poddaj . Ofiaruję ci życie i sławę, gdyż podam ci sposób wytłumaczenia się...
— A więc pozwól mi uciekać... Rzucę się do nóg króla i błagać go będę o pozwolenie odemszczenia się za siebie.
— Nie, nie uciekniesz.
— A to dlaczego?
— Dlatego, że ja na to nie zezwolę — dlatego, że żyć bez ciebie jest dla mnie niepodobieństwem, dlatego... że.. cię kocham!