Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/260

Ta strona została przepisana.

— Poddaję się! poddaję!... — zawołał Canolles, padając na kolana przed wicehrabiną i odrzucając daleko od siebie pochodnię, którą ona dotąd w rękach trzymała.
— O!... — szepnęła wicehrabina — teraz on już mój i nikt mi go nie odbierze.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Była tu jedna rzecz dziwna, którą jednak wyjaśnić można, jak miłość działała odmiennie na te dwie znajome nam kobiety.
Wicehrabina de Cambec, ostrożna, powolna i skromna stała się śmiałą, pewną siebie i potężną. Nanona, kapryśna nkomu nie ulegająca, gwałtowna, zmieniła się w skromną powolną, i ostrożną.
Bo wicehrabina czuła, że ją Canolles coraz więcej kocha. A Nanona pojmowała, że miłość ku niej zmniejszała się co chwila.