Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/327

Ta strona została przepisana.

— Nie żyje!
— Nie żyje? — powtórzyła księżna.
— Wytoczono mu proces jako zdrajcy; skazano go na na śmierć i wyrok wykonano.
— Osądzili i zamordowali! Widzisz pani, wszak ci mówiłem — rzekł Lenet ponuro.
— Kto go skazała! na śmierć? Kto był tak zuchwały?
— Sąd, w którym pan d‘Epernon prezydował czyli raczej, któremu przewodniczyła sama królowa dlatego też śmierć była dla nich za mało, osądzili więc, aby była.
— Jakto! Richon... w dodatku haniebną!
— Powieszony... tak, pani, powieszony jak zbrodzień jak zbójca. Widziałem ciało jego wiszące na placu targowym w Libournie.
Księżna zerwała się z krzesła, jak gdyby ją niewidzialna poruszyła sprężyna.
Lenet wydał okrzyk boleści, a pani de Cambes upadła na krzesło, przyciskając ręką serce i zemdlała.
— Wynieść panią wicehrabinę — odezwał się książę de la Rochefoucault — nie mamy w tej chwili czasu zajmować się słabościami kobiecemi.
— To ostre wypowiedzenie wojny — mówił obojętnie książę.
— To haniebnie! — mówiła księżna.
— To nieludzko! — rzekł Lenet.
— To wcale niepolitycznie — odezwał się powtórnie książę.
— Tak, ale cieszy mnie nadzieja, że się okrutnie pomścić będziemy mogli — mówiła księżna.
— Mam już plan — zawołała milcząca dotąd pani de Tourville — wet za wet, mości księżno, wet za wet!
— Chwilkę cierpliwości, pani — rzekł Lenet — pośpiech tu na nic się nie zda. Rzecz jest tak ważna, żewarto się nad nią zastanowić.
— Wybacz pan, należy działać natychmiast — odparła pani de Tourville — król się pośpieszył, a my winniśmy mu odwet.
— O, pani — zawołał Lenet — tak mówisz o krwi rozlewie, jak gdybyś była królową Francji.
— Pani ma słuszność — rzekł kapitan gwardji — represja to prawo wojny.