Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/334

Ta strona została przepisana.

— Wszak prawda, książę — mówiła dalej stara wdowa, nie racząc nawet odpowiedzieć Klarze i udając, że nie spostrzega jej wzruszenia — że już uwięziono gubernatora twierdzy Saint-George?
— Tak jest, pani — odrzekł zapytany.
— Pan de Canolles uwięziony? — zawołała Klara.
— Tak, pani — odpowiedział zimno książę de la Rocheioucault — albo już jest uwięzionym, albo będzie nim w tej chwili. Sam widziałem ludzi, spieszących po niego.
— Czy wiedziano, gdzie się znajduje? — zapytała Klara, chwytając się tej ostatniej nadziei, że może nie prędko go znajdą.
— Był w małym domku naszego gospodzarza-, gdzie nawę ubiegał się do pierścienia z niesłychanem szczęściem jak mi mówiono.
Klara wydała okrzyk boleści, pani de Tourville obróciła się ze zdziwieniem, a książę spojrzał na młodą kobietę z uśmiechem.
— Pan de Canolles uwięziony! — powtórzyła wicehrabina — cóż on zawinił, mój Boże! Cóż on może mieć wspólnego z tem strasznem zdarzeniem, które nas wszystkich przywodzi do rozpaczy?
— Co ma wspólnego? Wszystko, moja kochanko! Czyż nie był gubernatorem, jak Richon?
Klara chciaał mówić,lecz serce jej tak się ścisnęło, że głosu nie mogła wydobyć, a słowa skrzepły na martwych prawie ustach.
Jednakże dobyawjąc ostatnich sił, uchwyciła księcia za rękę i wpatrując się w niego z przestrachem, wyjąkała następujące słowa:
— Wszakże to tylko pogróżka, nie inaczej. Osoba jeńca jest święta, jeńca, który się zdał na słowo.
— I Richon także poddał się na słowo!...
— Błagam cię, książę...
— Oszczędź próśb twoich pani; na nic się one nie zdadzą. Ja nic nie mogę w tej sprawie. Sąd o tem wyrzecze.
Klara puściła rękę księcia i pobiegła do gabinetu księżnej de Condé.
Lenet, blady i niespokojny, przechadzał się po salonie księżna rozmawiała z księciem de Bouillon.
Pani de Camoes, blada jak cień, przysunęła się do księżnej.