Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/337

Ta strona została przepisana.

— O, to prawda, na nieszczęście — odpowiedział Lenet.
— Mój panie!... — zawołała księżna de Condé.
— E! pani — mówił dalej Lenet — zachowaj przynajmniej pozory; czyż i tak nie będziesz mogła potępić?
— Ma słuszność pan Lenet — odezwał się książę de la Rochefoucault, z układną miną lisa, — śmierć człowieka jest rzeczą zbyt ważną, zwłaszcza w obecnych okolicznościach, ażeby cała za nią odpowiedzialność ciążyć miała na jednej tylko głowie, jakkolwiekby ta głowa nawet książęcą była.
Poczem, nachylając się do ucha księżnej tak, ażeby tylko bliżej stojący, a tem samem zaufani słyszeć mogli, poszepnął:\
— Pani, radź się wszystkich, a słuchaj tylko tych, których pewna jesteś; w takim razie, zemsta nasza będzie nieodwołalną.
łowo tylko — przerwał książę de Bouillon, opierając się na lasce i unosząc nieco od podagry zbolałą nogę. Mówiono o usunięciu odpowiedzialności z księżnej, ja od takowej mojej nie uchylam głowy, ale się domagam, aby ją inni podzielili ze mną. Nic więcej nie pragnę, jak być buntownikiem, lecz chcę mieć za wspólników, z jednej strony księżnę de Condé, a z drugiej lud Bordeaux. Djabelnie nie lubię być sam jeden. Straciłem już moje panowanie w Sedan, w grze podobnej. Naówczas byłem właścicielem pięknego miasta i mojej głowy; kardynał de Richelieu zabrał mi miasto; teraz nie mam nic, oprócz głowy, której nie chciałbym oddać Mazariniemu: wzywam więc na asesorów sądu, panów radnych miasta Bordeaux.
— Takie podpisy obok naszych, to wstyd! — pomruknęła księżna.
— Małe cegły gmach stanowią — odpowiedział książę de Bouillon, którego zamach nieszczęśliwego Cinq Marsa nauczył ostrożności na całe życie.
— Czy takie jest wasze zdanie, panowie? — zapytała księżna.
— Tak jest — odpowiedział książę de la Rochefoucault.
— A twoje, panie Lenet?
— Ta,pani, na szczęście moje, nie jestem ani księciem ani znacznym urzędnikiem, ani oficerem, ani też sędzią; służy mi więc prawo wyłączenia się z tego sądu i usuwam się.