Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/37

Ta strona została przepisana.

ku której wzrok ich ciągle się zwracał, wszedł był przez małą furtkę, wychodzącą na taras i zbliżył się.
To co powiedziała pani de Tourville było po części prawdą.
Piotr Lenet, doradca księcia, człowiek zimny, uczony i poważny, miał sobie poruczone przez więźnia czuwać nad przyjaciółmi i wrogami i trzeba przyznać, że daleko więcej miał trudu, przeszkadzając przyjaciołom księcia, ażeby sprawy jego nie skompromitowali, aniżeli zwalczając złe zamysły wrogów jego.
Zręczny i obrotny, jak adwokat, zwykle odnosił zwycięstwo, bądź jakiemś szczęśliwem przeciwdziałaniem, bądź niewzruszonym oporem.
Samo Chantilly było dlań polem walki.
Miłość własna pani de Tourville, niecierpliwość księżnej, arystokratyczna niewzruszoność księżnej-wdowy, mogły iść w zawody z przebiegłością Mazariniego, dumą Anny Austrjackiej i chwiejnością parlamentu.
Lenet, przez ręce którego z rozporządzenia księcia przechodziły wszystkie listy, udzielał wiadomości księżnom tylko w stosownym czasie, to jest, gdy to uznawał za nieodzownie potrzebne.
Dyplomacja kobieca albowiem nie zawsze idzie w parze z zachowaniem tajemnicy, kardynalnym warunkiem dyplomacji u mężczyzn; z tego też powodu wiele planów Leneta przechodziło z ust jego przyjaciół do uszu nieprzyjaciół.
Obiedwie księżne, które mimo opozycji, na jaką u niego natrafiały, uznawały oddanie się i wartość Piotra Lenet, przyjęły radcę z oznakami życzliwości, a nawet na ustach księżnej- wdowy zarysował się lekki uśmiech.
— A zatem — rzekła pani de Tourville — jak pan to słyszał, księżna pani żaliła się, albo raczej litowała się nad nami. Nasze sprawy idą coraz gorzej.
— Jestem daleki od widzenia rzeczy w tak czarnych kolorach, w jakich je widzi Wasza wysokość — odrzekł Lenet. Dużą pokładam nadzieję w czasie, a zarazem i w powrocie szczęścia. Francuskie przysłowie powiada: „Wszystko przychodzi na czas, jeżeli kto czekać urmie".
— Czas, powrót szczęścia, to filozof ja, panie Lenet a nie polityka!... — wykrzyknęła księżna.
Lenet uśmiechnął się i rzekł;