Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/374

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XVII.

Czas powrócić do Nanony de Lartigues, tkóra na widok nieszczęśliwego Richona, konającego na placu targowym w Libournie, krzyknęła i zemdlała.
Jednakże, jak to już zauważyliśmy, Nanona nie była, jak wiele innych, kobietą łatwo dającą się powodować wrażeniom i pomimo tak subtelnych kształtów ciała i drobnych jego rozmiarów, zniosła przecież nie raz ciężkie zmartwienie, nie raz narażaną była na rozliczne niebezpieczeństwa a charakter jej, silny i wytrwały, zdolny przytem do uniesień miłości, pełen hartu ducha rzadkiego w kobiecie po każdej walce z przeznaczeniem, zdawał się nabierać coraz większej energji i mocy.
Książę d‘Epernon, co ją znał, a przynajmniej tak sobie wyobrażał, mógł być zdziwiony, widząc Nanonę poddającą się fizycznym cierpieniom, tę samą Nanonę, która ze wsezch stron otoczona płomieniami, bliska już śmierci w czasie pożaru jej pałacu w Agen, nie wydała przecież najmniejszego krzyku, a to dlatego jedynie, aby obawą, nie ucieszyć nieprzyjaciół, z pomiędzy których jeden szczególniej chciał się pomścić na niej, jako na kochance znienawidzonego władcy. Przecież wpośród tego zamieszania widziała, jako za nią zamordowano dwie kobiety a i wówczas najmniejsza nawet chmurka nie pokryła jej czoła.
Teraz, przeciwnie, omdlenie Nanony trwało blisko dwie godziny i zakończyło się silnem rozdrażnieniem nerwów aok dalece, że słowa nie była w stanie przemówić, a tylko niewyraźne jęki wydawała.
Królowa usłyszawszy o jej słabości, wysłała naprzód dowiedzieć się, jak się miewa, następnie zaś sama ją odwiedziła, a kardynał Mazarini chciał zająć miejsce przy