Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/40

Ta strona została przepisana.

wdowa przejęła od Henryka IV-go używającego go bardzo często.
— Richon to człowiek myśli i czynu — odrzekł Lenet — i niech Wasza wysokość wierzy, iż gdybym nie polegał na nim, jak na samym sobie, nie byłbym go jej polecał.
— Czemże go wynagrodzimy?... zapytała księżna.
— Trzeba mu będzie dać jakąś wybitniejszą posadę — odrzekła księżna-wdowa.
— Jakąś wybitniejszą posadę?... — wtrąciła z przekąsem pani de Tourville. Wasza wysokość zapomina, że pan Richon, nie jest szlachcicem.
— Ja również nim nie jestem — odpowiedział Lenet — co nie przeszkadza jednakże, ażeby książę miał do mnie zaufanie. I ja czczę i poważam szlachtę francuską, lecz są okoliczności, w których, śmiem powiedzieć, uczciwy charakter wart więcej, aniżeli herb stary.
— I dlaczegóż to Richon sam nie przybył obwieścić nam tę dobrą nowinę?... — spytała księżna.
— Został w Guyennie, ażeby zebrać pewną ilość ludzi. Pisał mi, iż może liczyć na trzystu żołnierzy, tylko mówi, nie będą oni dla braku czasu dość wyćwiczonymi, ażeby mogli brać udział w bitwach i wolałby, ażeby otrzymano dlań komendanturę Vayres albo wyspy świętego Jerzego. Tam byłby pewny, iż jest użyteczny dla Waszych wysokości.
— Lecz jak to otrzymać? zapytała księżna. Zbyt źle jesteśmy obecnie widziane u dworu, ażeby kogokolwiek polecać i ów nasz protegowany, stałby się natychmiast podejrzanym.
— Jednakże — rzekła wicehrabina — jest jeden środek, który mi pan Richon sam wskazał.
— Jakiż to?
— Pan d‘Epernon, o ile się zdaje — odpowiedziała wicehrabina, rumieniąc się — szalenie kocha pewną pannę.
— A! tak, piękną Narnonę — rzekła z pogardą księżna — wiem o tem.
— A więc książę d‘Epenion niczego nie odmawia tej kobiecie, a ona znów sprzedaje wszystko, co tylko kto chce od niej kupić. Czyby nie można w ten sposób nabyć nominację dla pana Richon?