Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/62

Ta strona została przepisana.

jednak poradzić Waszej książęcej mości, byś go się strzegła.
— Przedewszystkiem trzeba się dowiedzieć, kto on jest — powiedziała księżna.
— Zaraz się o tem dowiemy — odrzekł ze zwykłym uśmiechem Lenet, towarzyszący księżnej, — wysłałem do niego normandczyka, pikardczyka i bretończyka, oni go dobrze wypytają; lecz na ten raz, racz Wasza książęca mość nie zwracać nań uwagi, bo gotów się nam wymknąć.
— Masz słuszność, Lenet, kończmy polowanie.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Cauvignac — mówił Ferguzon — zdaje mi się, że tam o nas rozmawiają. Nieżleby było skryć się.
— Tak sądzisz — odrzekł Cauvignac. A!... na honor tem gorzej. Chcę też zobaczyć, jak będą zabijać jelenia. Co będzie, to będzie!
— Wprawdzie piękne to widowisko — dodał Ferguzon — lecz za nasze miejsca możemy drożej, jak w teatrze zapłacić.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Pani — mówił główny łowczy, podając księżnej nóż — komuż Wasza książęca mość udzielisz zaszczyt zabicia jelenia?
— Sobie go zostawiam, panie — odpowiedziała księżna — kobieta mego znaczenia, winna się przyzwyczajać do krwi i żelaza.
— Namurze!... — zawołał główny łowczy do jednego z strzelców. Bądź gotów!
Strzelec wyszedł z szeregu i z rusznicą w ręku, stanął o dwadzieścia kroków od zwierza.
Powinien on był wystrzelić do jelenia w takim razie, gdyby ten, przywiedziony do rozpaczy, jak się to często zdarza, zamiast oczekiwać na księżnę, na nią się rzucić zamyślał.
Księżna zsiadła z konia, wzięła nóż i z oczyma ogniem pałającemi, rozpaloną twarzą, na wpół podniesionemi usty, zwróciła się na jelenia, który prawie zagrzebany pod całą psów gromadą, zdawał się być pokrytym różnokolorowym kobiercem.
— Bez wątpienia, biedne zwierzę nie domyślało się, że śmierć zbliża się do niego w postaci tej pięknej księżnej, z rąk której, nieraz pewnie pożywienie odbierało; usiłował