— O, moje serce! łatwo tak mówić, ale czemużbym biedakom przeszkadzać miała.
Przeszkadzać? o, cóż znowu!
— Jeszcze jak, duszeńko!
— Cóżby pani zrobiła za różnicę panu doktorowi?
Staruszka podniosła palec do ust.
— Nie znasz ich położenia, młoda jesteś, sądzisz z pozoru.
— Mieszkanie przecież trzymają duże, całe piętro...
— To prawda, ale każdy pokój bardzo im potrzebny. Gdybym chciała który zabrać dla siebie, zrobiłabym biedakom wielką niewygodę.
— Pani tak mało miejsca potrzebuje...
— Wcale nie mało, a przytem nie lubię nikomu przeszkadzać. Bo gdzieżbym u nich znalazła lokacyę: w przedpokoju sypiać nie wypada; w stołowym? jeszcze czego! tam oni jedzą; gabinet? o, za nic! tam Jaś ma książki, rugować go niesposób; w poczekalni od rana ludzi pełno, salon? ja miałabym niszczyć piękne, bogate meble, dwa pokoiki Jasiowej, to cacka, w których czegokolwiek dotknąć się boję... A widzisz! sama osądź, czy jest tam kąt dla mnie starej.
— Może u pani Edwardowej?
— U Ziuni? O, mieszkałabym u nich bardzo chętnie, ale widzisz, mają córkę i syna — dorastające dzieci, każde swojego gniazdka potrzebuje; znowu przy tych starszych nie podobna umieścić małego — urodził się aniołek przed trzema miesiącami. Jeden pokój dla nauczycielki, która przecież nie może siedzieć razem z guwernerem... dalej tak samo jak u Jasiów: stołowy, sala, gabinet — w przedpokoju nawet niebyłoby miejsca, bo jakiś długi, ale wązki.
— Eugeniusz ma podobno piękny pałac?
— Ma — a jakże! ma prześliczny pałac i bardzo wygodny.
— A dlaczegoż tam?
Staruszka milczała.
Nie zrażona interlokutorka, zaczęła znowu po chwili:
— Tam byłoby najlepiej.
— E, kochaneczko, widzisz, synowa... nie dziwię się wcale dystyngowana, mądra oho! mądra... jak wy mówicie teraz, inteligentna, gdzieżby jej z kobietą zacofaną, dawnej daty... Młodym to trudno, bo nudne.
Strona:PL Dwa sieroctwa by K Szaniawska from Kalendarz Lubelski Y1896 p29.png
Ta strona została skorygowana.