wida, a która bywa tylko świadomością i odczuciem własnych sił, o ile nie przerodzi się w niszczące wszystko zarozumialstwo.
Jakże zatem przedstawia się z tego stanowiska ów bolesny konflikt pomiędzy Norwidem a czytelnikami emigracyjnymi, konflikt, który w poecie naszym tyle wywołał goryczy? Z czego on wyniknął i po czyjej stronie była wina?
Przedewszystkiem należy pamiętać, że utworów tego rodzaju, jak dwa omówione powyżej, zresztą w twórczości Norwida bardzo nielicznych, poprostu wyjątkowych, nie drukował nasz poeta w swych zbiorkach i w broszurach — widocznie lekceważył je — więc albo ukazywały się w jakichś niedostępnych ogółowi czasopismach, albo leżały niedrukowane przez dziesiątki lat. Jego ulubioną formą twórczości były rozważania niby filozoficzne o sprawach społecznych, politycznych i artystycznych. Z poezją nie mają one nic lub prawie nic wspólnego
Weźmy dla przykładu ustęp z broszury p. t. «Pieśni społecznej cztery stron», wydanej w r. 1849. Oto np. początek rozdziału o rzeczypospolitej (por. str. 510):
Co u zwierząt znakomitem,
To u ludzi krzywość,
I, co tobie pospolitem,
Dla mnie osobliwość.
Pospolitych rzeczy zatem
Taka jest różnica,
Jak różnica świata z światem,
Z księżycem księżyca.
Wszędzie pewne prawd nasiona
I kształtów warunki
Ziemię, ludzi i imiona
Pokrewnią w stosunki.
Tych stosunków spokrewnienie
W treści, co rozkwita
I jak drzewa jest nasienie,
To rzeczpospolita.
I posłuchajmy jeszcze, co to jest wolność, a co niewola, jak nam to wyjaśnia poeta w «rapsodzie» p. t. „Niewola», wydanym w pamiętnym roku 1863 (por. str. 545):
Jeśli-bo z siebie wyrzucisz niewolę,
Ile narowem w krew się jej zaniosło,
A ile prawem, zwierającem wolę,
Jeśli jej tyle przyjmiesz, jak rzemiosło,
Zrobiłeś wiele, wiele, bracie miły,
W tych katakumbach tej polskiej mogiły.
Niewola jest to formy postawianie
Na miejsce celu. Oto uciśnienie.