Nikt jej tam wcale nie czekał,
Tylko pies wierny zerwał się, zaszczekał.
«Czy poczuł wilka? Czy się czego boi,
Że tak ujada bez końca?»
O, nie, nie poczuł ni wilka, ni strachu,
Tylko myśl moją, mej pamięci gońca,
Moje wspomnienie poczuł i przywitał;
Bo on tam o nie nieraz, wyjąc, pytał,
On jeden uczuł, gdy stało za płotem
I kiedy bliżej przyleciało potem,
By na rodzinnym siąść dachu.
Młodego dnia marzenie, mgła już się podnosi,
A skowronek, zwikłany w cienkie jej tkaniny,
Chwieje się w jednem miejscu i o słońce prosi,
Bo mu tęskno i nudno wśród tęsknej krainy.
O Skowronku, zmiłuj się nie śpiewaj tak ładnie,
Bo ja mgłę bardzo lubię: ona mi zakrywa
To, co do serca troski i boleść przyzywa,
Ona troskom i bolom zawsze coś ukradnie.
Ej, niedobra ptaszyno! Słońce wznosi głowę,
Złocisty włos rozgarnia i nadstawia ucha,
A skrywszy bystre oczy za ciemną dąbrowę,
Wciąż twoich żalów słucha.
Skowronku! Tobie dobrze na ten świat spozierać
Jakby na jakie nuty, z których pieśni splatasz!
Skowronku! Tobie miło skrzydła rozpościerać,
Bo ty do nieba wzlatasz!
Ale spojrz-no raz tylko na nieszczęsnych ludzi,
Których boleść ku ziemi nachyla i ciśnie,
Których krwawe sny straszą a cierpienie budzi...
Lepiej nie patrz, bo łezka nad twym dziobkiem błyśnie,
Łezka zaś, przyjacielu, to nie deszcz, nie rosa,
Chociaż w sobie najpiękniej odbija niebiosa!
Skowronku! Tutaj u nas są i ludzie tacy,
Co, od trosk uciekając, pieśni nucą sobie —
Ale to są niegodni wspomnienia śpiewacy,
Którzy nie chcą pocieszyć strapionego brata,
Chociaż wszyscy na jednym przebywają grobie,
Na jednej kuli świata.
Ptaszku, cacko harmonji, aniołków igraszko!
Czemu się między chmury przede mną ukrywasz?
Czy gardzisz moją skargą, niby ziemską fraszką.
Czy się nad własną pieśnią nareszcie rozpływasz?
Ptaszku, wrócisz ty tutaj po troski i bole,
Więc nie łudź się napróżno, bo wkrótce pod miedzą
śmierć nie kosą, lecz szpilką w serce cię ukole,
A mrówki kości objedzą.
(1840).
Ale nie rozumiemy,
Czego się trzymać, jako się sprawować,
Żeby nie przyszło nakoniec bobrować.
J. Kochanowski.
«Skowronek śpiewał, ja o świcie wstałem,
I czułem życie, i życie kochałem;
Lecz teraz zgadnąć nie mogę, dlaczego
Cięży mi niesmak, dziwnie pomieszany,
Jak woń fiołka świeżo rozkwitłego
I pogrzebowych kadzideł tumany.
«Przykre wrażenia — niby, że dziś zrana
Przy świetnej uczcie czarowna dziewica
Mówiła ze mną i kwiaty zroszone
Trzymała w ręku — i nagle, zmieszana,
Ucichła, śmiechem wykrzywiła lica
I pokazała kości obnażone —
I znów mówiła powoli, niedbale,
Jakby nic złego nie stało się wcale.
«Dziwne uczucia! Dawniej ja marzyłem,
Wszystko kochałem, we wszystko wierzyłem,
Szczęśliwy byłem!
A dziś?... Smutny — i czemuż! Precz to narzekanie!
Lepiej oto zawołam marzenia, miłości.