Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/073

Ta strona została skorygowana.

Miłość moja! Marzenie! Ja was proszę w gości,
Proszę, wołam, a tutaj taka cisza wszędy,
Jakby miłość z marzeniem umarła przed chwilką,
Jakby właśnie skończono pogrzebu obrzędy
I dym pozostał tylko,
I dalekie śpiewanie...

«Lecz mniejsza o to. Nie chcę, nie chcę marzeń wcale,
Bo musi być coś więcej dla człowieka w świecie
Nad te liche zabawki, których pragnie — dziecię...
O, tak, musi być, jest coś — bo cóż po zapale,
Cóż po łzach, które nieraz w nocy zasiewałem
Mimowolnie, tak, jakby opadł kwiat źrenicy,
I oko się zrobiło nasieniem przestałem —
Cóż z tych łez wzejdzie? Jeśli roślinka tęsknicy,
Marna, bezowocowa, jako te zabawki,
Za któremi uganiam prawie od powicia,
To ja wyrwę, pogniotę pierworodne trawki —
Bo przecież nie dla fraszek, na pręgierzu życia
Rozpięty, czekam czegoś od całego świata,
Jak policzku od kata».

Wtem nad gęste zarosłe wzniósł młodzieniec czoło,
Blade, jak mur, w którego głębokich framugach[1]
Oczy, niby łzawice przepełnione, stały;
Młodzieniec błędnym wzrokiem spozierał wokoło,
A była noc pogodna, mgły legły na smugach
I posrebrzane chmurki księżyc zwiastowały.

GŁOS NIEZNANY.
(Śpiew)

Gdy po deszczu, po majowym,
Wstęga tęczy cicho spłynie,
Ja w wianeczku lilijowym
Biegam sobie po dolinie.

Biegam, latam, krążę w kółka,
Po dolinie, po jeziorze,
I w głąb patrzę, jak jaskółka,
Gdy zimowe zwiedza łoże[2].

Biegam, latam, dokazuję,
Czasem w ptaszka się przerzucę,
Z skowronkami się wykłócę,
I — słowikom nie daruję.

Bo skowronki, i słowiki,
I lilije, i powoje,
I jeziora, i strumyki,
Wszystko moje — wszystko moje!...

MŁODZIENIEC.

Co to jest, co za śpiewy? — Czyż i w późnej nocy
Trudno jest być samotnym?

GŁOS NIEZNANY.

Cha, cha! — Skąd te żale?
Wszakże niebardzo dawno wołałeś w zapale,
Że czujesz brak nieznośny, że pragniesz pomocy
Tych ulubionych marzeń, «co zmarły przed chwilką,
A z obrzędów pogrzebu dym pozostał tylko...»

(milczenie)

«Słuchaj! Ty mię znasz dobrze, ja dla twojej głowy,
Dla młodych myśli, zawsze dostępna i bliska,
Jako przy główce maku listek atłasowy,
Majaczyłam i błogie plątałam zjawiska.
Jam rusałka-marzenie[3], to młode marzenie,
Co, niewiadomo poco, z chciwością dziecinną
Nieraz żebrze u człeka o jedno westchnienie,
O jednę łzę niewinną!
I westchnienia posłucha, i łzę na dłoń schwyta,
I zwilży nią krzew suchy — aż liść się prostuje,
Zielenieje — i młody pączek wyskakuje,
Przeciera senne oczko — «kto mię woła?» pyta.

  1. framuga (szwedz.?) — wgłębienie w ścianie, nisza.
  2. Podług mniemania ludu, jaskółki na dnie wody przebywają zimę. (P. P.).
  3. rusałka (łac.) — nimfa.