Przyszłości wieczna! Na niewiecznem polu,
Do ułomnego śmiejąc się człowieka,
Tylko mu jeden cel otwierasz — bolu...
I tylko jedną prawdę — że jej czeka...
Przyszłości wieczna! Bądźże mi zdaleka
Za otchłaniami jaśniejącą zorzą!
Lecz, pókąd w niebo nie zabiegłem trzecie,
Bądźże mi tylko jakby łaską bożą,
Bo jeszcze ciosać trzeba krzyż na świecie,
Niżeli w ręce go umarłe złożą.
Pisałem w Rzymie 1844.
Che perdonan per suo amore
E che sopportano i travagli
Con pazienza — e l’infirmitá
Con allegrezza di spirito.
San Francesco d’Assisi[2] (1230)
Maryjo, Pani aniołów, u Ciebie
O Twej korony prosim zmartwychwstanie —
A niech się wola Syna Twego stanie
Na ziemi naszej tak, jako jest w niebie!
I niechaj wielkie będzie zmiłowanie
Od góry jasnej ku biegunom nocy,
Bo zapatrujem się na krzyżowanie
I «Eloj lamma!...»[3] — wołamy — «pomocy!...»
............
Maryjo, Pani aniołów, u Ciebie
O Twej korony prosim zmartwychwstanie,
A niech się wola Syna Twego stanie
Na ziemi naszej tak, jako jest w niebie!
Amen.
Italiam! Italiam!
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem.
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:
Za wspomnieniem — płyń wspomnieniem...
Dookoła morze — morze —
Jak błękitu strop bez końca.
O przejasne — pełne słońca!
Łodzi! Wioseł!... Szczęść ci Boże...
Płyń — a nie wróć-że mi z żalem
Od tych laurów tam różowych,
Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,
I od moich dni — laurowych...
O, po skarby cię wysłałem:
Cóż, gdy wrócisz mi z tęsknotą?
Wiem to, ale proszę o to —
Niech zapłaczę, że płakałem...
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem.
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:
...Za wspomnieniem — płyń wspomnieniem...
Wy, starcze, szliście po drodze ubitej,
Nam że jej zbrakło, wzlatujem z manowca;
Nie w «rymokletę» poeta ukryty
Jesteś, lecz wielki jesteś krasomowca.
Więc skrzydła twoje są wyprostowane
Jak orła, który ma swą tarcz i ścianę
I, lecąc, włada miejscem, w które leci...
My, choćby nawet podobni wam, starcze,
Choć orły, lecąc w zwichrzonej zamieci,
Gdzie znajdziem miejsce, i ścianę, i tarczę?
Dobrze tęczy się zielenić,
Błękitnawić i czerwienić,
Tej wielmożnej pani,
Ale chmurki oddalone,
By jagnięta pogubione,
Te, kto chce, to gani.
Ej, i z lutnią złoto-runą,
Złoto-ustą, siedmiostruną,
Nieba obiec sklepy
- ↑ Tytuł dodany przez wydawcę.
- ↑ — (włos.) Niech sławią Pana mego ci, którzy przebaczają dla miłości Jego i którzy znoszą dopusty cierpliwie, a chorobę w pogodzie ducha. Św. Franciszek z Asyżu.
- ↑ «Eloi, Eloi, lamma Sabachtani?» Boże mój, Boże mój, czemus mię opuścił? (P. P.)
- ↑ (łac.) — Do Włoch, do Włoch!
- ↑ Wiersz, zwrócony do Kajetana Koźmiana, który (1771—1856) wówczas liczył już 75 lat.