Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/116

Ta strona została przepisana.
III.

Malczewski naprzód zgasł i ani znaku, gdzie leży[1]
On, który zaczął pieśń, sam niewidzialny, jak z wieży
Pieśń, jak Aldony pieśń do przyszłych słowa rycerzy,
On, który dotąd sam Polki nakreślił oblicze,
Wziąłże, choć jeden kwiat od was, o mary zwodnicze,
Francuskich sylfy[2] strun albo kwiateczki pod krzyżem,
Ale bez dziejów tu, choć w niebogłośne paciérzem...[3]

«Kobieta, marny puch!» Gustaw aż zawył litewski
I gdzie miljony zszedł, i przez trumienne znów deski
Z pierwszego grobu w grób ciemnego wszedłszy więzienia
O, jakżeż musiał kląć serca i mózgi z kamienia!
Tu za Konradem w chór śpiewaków tłumy powstały
I każda z polskich ziem już prześpiewiona w chórały,
I każdy oddźwięk słów, i każde barwy poczucie,
I każda głosu łza... Na jednej brakło nam nucie:
Na nucie struny tej, co jest cięciwą łucznika,
Tej, co zamyka pieśń, a rzeczywistość odmyka,
Na nucie struny tej, której harfiarzem Maurycy...

Więc przyszedł i mąż ów, lecz tłum go przeklął stolicy,
A prawdy, które niósł, wonczas dopiero uznane,
Gdy z umarłego zwłok serce wyjęto spękane![4]

IV.

Więc znowu, znowu ból i katakomby wygnania,
I katakomby tam, gdzie nawet niema śpiewania,
I znowu, znowu ból: aż do katakomb zaświtał
Irydjonowy hełm i co «w nieboskich» snach czytał,
I to, co z boskich wie, czem się w zajutro «przedświtał...»
— O smutny, piękny mój, i ty już z tarczy Gorgonę,
I ty już z hełmu laur w cierniu przerzucasz koronę,

Co kwiatów białych śnieg ze skroni strząsa na ramie:
I ty już nieraz tu plunąłeś światu, że kłamie!...
———————————

V.

A teraz, bracia, cóż, gdy każda z ziem już opiana
W szabelny Pola dźwięk, w gwiazd harmonijkę Bohdana,
W Juljusza pryzmat barw, każdego kryształ wyrazu,

Gdy każdy wiersza tok, jak struna, dobrze ograna,
Gdy prozy nawet grunt ogniem zrumienion podziemnym
I każdy słowa pąk odśniwa zdaniem promienném?

A teraz, bracia, cóż, gdy wiosna pieśni przekwita?
Czy «nad pieśniami pieśń» salomonowa nie wita?
Czyż nie omyli znów ludzkość, gdy z łoża powstanie,
Za oblubieńcem swym wołając: «Tęskno mi, Panie!...»

VI.

...Pieśń śpiewała — przez wieki
Tę pieśń śpiewała[5]: Miły,
Miły mój, wina ścieki,
Rubinowe ścieki mię karmiły
Rubinowe, słoneczne;
Przekroplone ze krwi twojej — wieczne[6].


  1. Istotnie, miejsce, w którem leżą zwłoki autora «Marji» jest nieznane.
  2. Sylf (nowołac.) — genjusz, duch powietrzny.
  3. Dziwna jest, że w najbogatszej prawie jako poezja literaturze polskiej Polka, krom Marji Malczewskiego, nierozwiązanym dotąd typem — mnie się zdaje dlatego, że ten Polek poeta przedewszystkiem ani jednego od nich kwiatu na grób dotąd nie dostał, gdy pani Sand, ba, i pan Balzak tyle ich za życia odbierają!... Telimeny za Polkę nie uważam a Zosi za kobietę, a Aldony nawet za osobę — ta ostatnia Litwą, romantycznością, ludzkością... symbolem, nie kobietą.
  4. Przy dyssekcji ciała Maurycego Mochnackiego spękane serce znaleziono. (P. P.)
  5. «Ta pieśń» jest jakby przeróbką przypisywanej Salomonowi «Pieśni nad pieśniami».
  6. W całym tym ustępie odsyłam usilnie Czytelnika do salomonowego «Canticum canticorum», a miamowicie roz. I, 2, 4; II. 7, 15, 17; IV. 6, 10, 12, 16; V. 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8.