Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/117

Ta strona została przepisana.

Wszakże piersi twoje, usta twe,
Wszakże miłość ust twych, gdzie się rwę,
Słodsza miłość, o, słodsza,
Niż słoneczność najzłotsza,
Niż krwie rubin, niźli chleby mleczne!

Ależ, Panie, miłość, znamże ja,
Która miłość ust twych, która twa?
Pociagnijże ty zgóry,
Samże porwij, sam pociągnij pierwej
Miasta wiecznego mury,
Ducha ludów, dusze, serca, nerwy...

Bom jest czarna, ach, zaprawdę, czarna
Kadzielnica ofiarna,
Opalona zwierzchu, mdła i marna.

Bom winnice mojej strzec nie miała,
Ale winnice onej,
Onej mi poleconej,
Tom się jako namiot gruby stała.

Teraz, wieków gdzie południe, powiedz!
Gdzie masz wczasy dla owiec,
Bo dokoła obcy i manowiec!

A was zasię, was, niewieście duchy
Poprzysięgam — dajcież mu spocznienie,
Aż sam wstanie, sam otrzęsie włosy,
Sam aż pocznie zbudzenie.

Liszki male pierwej niech poginą,
Te, co psują nam wino,
Co trą listki, niźli się rozwiną.

To śpiewała przez wieki
Tę pieśń śpiewała: Miły!
Miły mój, niechby wieki,
Niechby powiek cienie się rozwiły
I dzień nastał, ach, całodzień owy
Bezsłoneczny dzień i bezcieniowy.
———————————
Więc głos do niej. Tyś zamkniętym sadem,
Siostro moja, tyś jest winogradem
Ocieniona — i ty jesteś niby
Pod pieczęcią, jasne źródła szyby.

ONA.

Od północy, wietrze, powiej chrobry,
Od południa drugi wietrze dobry!
Wiejcie dobrze, chrobrze, wiejcie w sadzie,
Niech woń płynie, owoc niech się kładzie!
———————————
A teraz, wiedźcież, dalej rzecz opowiem sama,
Że białym snem widzenia spałam. Ściany, brama
Zawora bramy, rzeczy między mną a onym
Jakoby więc kryształem były przeniknionym
I jakby trąb mówiących gardłem, które niosło:
«Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko pewna,
«Gołąbko moja, bowiem włos mój jest, jak wiosło,
«W brylanciech ros kąpany i twarz moja rzewna».
— A ja, zawolam: «Gwiazdy mych odpięłam sukien
«Tudzież iglice — nie wiem, którą oblec szatę,
«Albo pas, i z jakowych ma być dziany włókien,
«I jakie wonie, maści, zali dość bogate» —
I porwę się, aż pomost dokoła cedrowy
Zadrżał, albowiem biegłam ku bramie, gdzie owy,
A z palców mi kapała myrra na zaworę,
Gdy otworzyłam: próżno — próżno — ach, nie wporę!
Omdlałam — i rękoma szukałam blademi,
I szłam, i mdlałam, śladów patrząca po ziemi,
Wołałam, a nie odrzekł — szukałam, nie było.
Nareszcie stróży nocnych wojsko przechodziło:
Ci mię ubili, piersi zranili, płaszcz wzięli;
Stróżowie murów... ci mię srodze nagabnęli...

Poprzysięgam przeto was, o dziewy
Jerozalemskie, że, jeżeli
Miły mój jest tam, gdzie wy
To, donieścież jemu, jak anieli,
To, gdziekolwiekbądź gości,
Wyłóżcie, jak się ta rzecz stała!
Powiedzcież jemu, żem z miłości
Zachorzała...

VII.

A toć już mówią języki ludzkiemi
I anielskiemi zdarza się im nucić
Proroctwo także — te, co rytmem ziemi,
I te, co z ducha, gdy się począł cucić;
Proroctwo także nieraz bywa z niemi...

Są nawet wiary niezłomni rycerze
I coby oddać radzi majętności
Na przenajświętsze ubóstwa grabieże —
A jednak, bracia, mamyż dość miłości?

Tej, co to póty, póty jest cierpliwa,
Aż boże sądy z nią, kiedy się zrywa,