Iż nie poznają się na wielkim mali
Pierwej, aż zginie.
Podobnież niedźwiedź: pierw trupa zakopie,
By dobył z trumny;
———————————
Lecz to w Syberji, nie zaś w Europie
Bywa rozumnéj.
Pani — mam mówić z nią o rytmie sił,
Które sprawują planet korowody.
Każże mi podać wina, abym pił,
Cukru i wody —
I siądź, na ramię zarzuciwszy szał,
Nieumiejętnie, jak nimfy szal kładą:
Błękitną niechaj on harmonją fal,
Jak z skały, spada kaskadą!
Firankę sługa niech odrzuci z szyb,
Księżyc potrzebny jest k’temu;
Naczynie szklane, złotych pełne ryb.
Podamy jemu.
Owszem, lecz śpiesz się, właśnie bowiem czas,
Gdy fryzjer, Pinettim zwany,
Przyjdzie, a za nim służebnice wraz
Mnogie przyniosą falbany[1].
Pani — mam mówić z nią o głosce: A,
Ile przyniosła ludzkości,
Wspomnę, co mądrość, a co znaczy łza,
Nadmienię też o miłości.
Siądżże i włosy swe grzebieniem zbierz,
Gdy ja przylegnę na progu
I będę, jak do feodalnych wież,
Śpiewał: nieznanej i Bogu.
Owszem, lecz śpiesz się, oto bowiem kwiat,
Nie będąc na czas zrobiony,
Odmieniać muszę włosów tok i szat,
Wieczór mój prawie stracony!
Pani — ołówek pozwól mi wziąć ostry
I ten mój album podręczny;
Z natury zrobię szkic dla mojej siostry.
Będę ci wdzięczny.
Że już rachunek z swego zdawam słowa
(A nie każdemu ta nadeszła doba),
Czas jest, ażeby wstała pieśń orłowa...
Świat niechaj zrobi z nią, co się podoba.
Ja wiem, że z pieśni mej odleci wiele,
Że odleciało i codzień odlata,
Ale wiem także, że nieprzyjaciele
Sami, i wsteczne siły tego świata,
I ci, co na miast siadują popiele,
I ci, co w wieczność swego wierzą rodu,
Powtórzą pewny dźwięk mego rapsodu.
Są jedne słowa, co, jak liście, lecą,
Są drugie słowa, co, jak gwiazdy, świecą;
Te duch, a tamte czas nawiewa — lutnia
Strunami pada, jak deszcz gwiazd, złotemi
Pomiędzy śmiercią, co żywot osmutnia,
A nadżywotem z drugiej strony ziemi.
To też bolesne są śpiewaka drogi
I prawie niema takiego w historji,
Któremu światby złote wzuł ostrogi,
Lamowy podał płaszcz jakiego Dorji[4],
Choć każdy falę poszlubował zdradną
I rzucił pierścień młodości swej na dno.
To wiem, i nie dziś mówię... — Mniejsza o to...
— A teraz przyszedł czas, bym śpiewał tobie,
Ojcze — i arfę radbym stawił złotą
Na onym wielkim, gdzie siadujesz, grobie —
I radbym póty strun motał promieniem,
- ↑ falbana (włos.) — zakładka, obszycie u spódnicy, fartuszka itd.
- ↑ (arab.) — pokój (z tobą); zwykła formuła powitania u Arabów.
- ↑ (łac.) — gwizdy skłaniają, nie ziewalają.
- ↑ Dorjowie (Dorja), stary, genueński ród szlachecki, jeden z przywódców arystokracji w Genui. — «lamowy» — otoczony purpurową obszywką, dostojny.