We śnie z cherubem wieku — albo sami,
Pojedynkując, giną zwycięzcami
I upadają, jak ogromne cienie
Na bezechowe narodu sumienie.
Dlaczego Sokrat nie uszedł z więzienia?
My ujść winniśmy... Duch, krew, każe to nam.
Tak wierzę. Jeślim krzyw, rozedrzej pienia
I orzecz słowo twe! Przekonaj, skonam!
1852.
Złe od dobra odłącz nożem,
Potem obie części zważ,
A zobaczysz stąd, co bożem.
Oto całą prawdę masz.
Smutno! Jeśli prawda to,
Czemuż jeszcze nie da sił,
Bym rozłączył z dobrem zło...?
Niźli-m wiedział, pierwy-m śnił
I moc miałem czynić sobą,
Jedną czułem się osobą
W przedgrzechowem zachwyceniu,
Starszy od tej wiadomości
Zła i dobra... Jaśniej, prościéj
Zawisałem na promieniu,
Co podrywał mię od ziemi
I przenosił nad przepaścią...
Czemuż kłócisz mię z onemi
Sny, co jedną mi tu właścią?...
Teraz nawet, w dniach żałoby,
Cóż mi wszystko to wiedzenie
Węża?... Wszystko, czem byłoby
Zła i dobra zrozumienie,
Rozdzielenie, odważenie,
Gdyby nad tą chemją ducha
Od kolebki niewidzialnej
Nie zsunęła się pielucha
W nadgrzechowy tkana blask,
Nieskończona taśma łask...?
— O, nie nożem, o, nie nożem
Ty rozdzielaj ciało z duszą.
Ale słowo ciałem bożem
Wznoś, niech skruchą się pokruszą,
Niech nie wiemy zła, niech możem
Dobro!
...W górze słowo-ciało,
Niżej czyste już anioły,
Co jednakże skrzydła mają,
Co się jednak zasłaniają,
Co, jak nasze tu kościoły,
Symboliczną ciężkie chwalą,
Jeszcze nie są bezskrzydlate,
Ale patrzą w blasku łono
Przez zasłonę uchyloną,
Przez rozpiętych skrzydeł kratę...
Niżej, niżej duch i kał,
Człek, wcielona sprzeczność, dział...
Z rana śmierci, co go dwoi,
Z blizną grzechu, rozłamany,
Ledwo stoi... Nad nim, droga...
Krzyż, jak waga... przewidziany
Od wszechsumień wstęp do Boga...
Niżej, niżej rozdwojenie
Coraz, coraz rozpaczniejsze,
Tak, że jęk-by tam, cierpienie
Tam weselsze i jaśniejsze
Od niemego było stanu,
Pożądańsze... jako burza
Na bezmiarach oceanu,
Co choć perły z dna wynurza!
O, perłowe w piekłach dusze,
Jak wam tęskno wrócić w życie,
Jak się do nas nieraz śnicie,
Lepiej ucząc żyć po skrusze —
Jak wam śpieszno się przepalić,
Lżejszym zerwać się płomykiem,
Wyswobodzić, zjąć, ocalić
I nie zetknąć w drodze z nikiem,
Strzelistością lecąc nową
W słowo-ciało najprzeczystsze,
We wszechistność chrystusową,
Coraz skorzej, więcej bystrze
Promieniącą w świata noc,
Jak wszechprawda, jak wszechmoc!
Mistrzu, Królu, Boże Synu,
Wielkie Twoje jest zwycięstwo,
Takie wielkie, że wawrzynu
Niema — takie, że męczeństwo
Już wytrzymać nie umiało
I zmieniło się aż w radość —
Takie wielkie, że aż ciało
Zmartwychwstałe, głód i bladość
Zamieniły się w wesele
I w rumieniec... I zostało
Wiele...
Chociaż wszystko tam —
———————————
Mistrzu, Królu, sprawuj nam!