Jaka różnica między oskarżeniem.
Zniesieniem, klątwą, albo przemienieniem?
I jak te rzeczy do siebie się mają.
I czy sądzący, ucząc się jej, zna ją?
I czy sumienie może jąć się za nic,
Bezorganicznem będąc, bo bez granic.
Czemś, co, jak magnes, odpycha lub styka?...
A cnoty treść co? Galwanoplastyka...[1]
A jaw co wtedy będzie? A praktyka
Czem?...
...Tu odpowiedź — w pukaniu stolika!
17 lipca 1856.
Otóż i koniec. W ręce twoje, Żelisławie,
Ostatnią kroplę wina — co gdyby stało się
W Podzamczu jakiem, że już nie powiem w Warszawie,
Mniejbym, zaiste, o twym rozwodził się losie,
Kielichu próżny...!
...Wstęp jest godny Cycerona.
Przerwałeś.
...Owszem, równie szczerze jak wymownie
Przedstawić jeszcze chciałem...
...Mowa nieskończona...
Przedstawić chciałem wiedzy szanownego grona,
Iż pierwej, aż zawezwan kupiec mój listownie
Stawi się ze szlachetnym płynem,będę niby
Wódz, który jedną ręką buławę już składa.
Gdy druga wstręt jej czyni — ergo[2], patrząc w szyby,
że nie jedzie człowiek, słucham, co się gada...
Cycero...
...żył za czasów, gdy tak nie goszczono...
Owszem...
...Rzymianie pili i bili.
Wszelako
Mówić nie mogę, czy gdzie dobrze wyłuszczono
O Cyceronie, kiedy, co pijał i jako?
A jednak...
Gdybym chociaż teatr miał tu jaki,
Albo muzykę...
...Jednak... pomnę, że to było,
Kiedy z nad Eufratu przywieziono znaki
Wojsk Mitrydala, które Pompejusz zbił wielki.
Wszystko, co żyło w Rzymie i za Rzymem, piło.
Wtedy Cicero także, gdy aż do kropelki
Wychylił puhar, leżąc za Krassusa stołem,
Myślił o czemś (o przyszłym może konsulacie)
I bawił się z zgasłego kadzidła popiołem...
A był to czas szczególny...
— Otóż teatr macie!