I oto ciekawości niejeden amator
Antykwarjusza sklep ów mijał, gdy z okrzyki
Na rzeszy barkach wiadro, jako tryumfator,
Poważnie milcząc, swoje sprawowało szyki.
Ludu duch, jak gdy dziejów świat przeczuwa erę,
Służył mu, na wylanie oczekiwał szczere...
O wodo czysta, cóż stąd, że poeci tacy
Dzisiejsi, co od głowy do stóp brną w nadziei
(Ale ich życiem rzadko spotkasz w epopei),
Dzisiejsi, mówię, jako taki pan Horacy...
Cóż stąd, że oni, którym umywałaś nogi,
O wodo czysta, bardzo zapomnieli ciebie,
Służebnej, cichej, prostej, szczególnie ubogiéj.
W której jest błękit niebios i która jest w niebie.
Azali bowiem przeto, za tysiącem, za stem
Tysięcy mil, na morzu, wśród drogi zmylonej
Gdy wody szklankę żeglarz znajduje niesłonej,
Jest mu ta mniej smakownym, pełnym mniej toastem?
I który Falern[1] albo Cypr swemi jagody
Z macicyby na wino mienił się bez wody?...
Ileż to razy, dobry mój Antoni,
Z mężem poważnym chodziłem pod ramię
W mieście, którego lew i lilja broni,
A Danta szukasz, czy nie spotkasz w bramie:
Sztuka tam, pomnisz, od religji idzie,
Jako posłane na przechadzkę dziecko,
A pospolita rzecz — o! czasów wstydzie —
Z murów wygląda święcie i szlachecko!
Ileż to razy więc, w Florencji onej,
Pamiętasz, szliśmy, rzeczy mówiąc pewne,
Które nie mają treści naznaczonej,
A jednak całe są i długo rzewne.
Nie zapodziewa ich wola człowieka,
Ni czas — lecz owszem odpomnień są skłonne,
I myśl dosnuwa je lub dosnuć czeka,
I brzmią w powietrzu, jak znane podzwonne.
Takim to treściom na pamiątkę szlę ci
Dziewiętnastego wieku tę legedę[3];
Starszych niech zbudzi, ukołysze dzieci,
A szczęśliw będę ———————
Do uczty gdy z gwarem siadano za stół,
Niestety, mnie miejsca zabrakło jednemu —
Lecz stary obyczaj pod rękę mnie wziął
I zaraz na dobre wyłożył — i czemu?
A kielich gdym podniósł, dziękując onemu,
Zaledwo, zaledwo wystarczał już płyn —
Lecz prawi obyczaj: «Nie wieszczbij stąd złemu,
«Na dobre, na dobre tłumaczy to gmin».
«Ha! rzekłem, to może już taki mój los!»
I szedłem dalekiej zaufać podróży;
I przyszła wieść: «Umarł», a płonny był głos,
I znowu obyczaj na dobre stąd wróży.
Więc teraz mi jedno, cokolwiek kto powie,
I prawie mi uśmiech to samo, co ból,
Bo, jak cię pogrzebią, to właśnie na zdrowie,
A jak cię zapomną, to jakbyś był król!
Więc teraz doprawdy, w co zechcesz, mi graj,
Zło świata, czy dobro, na karb nie policzaj;
Ja mówię, a mówię, że ziemia to raj
Dopóki... taki obyczaj.
(1858).