Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/173

Ta strona została przepisana.
135. NA ZGON Ś. P. JANA GAJEWSKIEGO,
POLITYCZNO-POLSKIEGO EMIGRANTA, INŻYNIERA FRANCUSKIEGO, ZABITEGO EKSPLOZJĄ MACHINY PAROWEJ W MANCHESTER, 1858 LIPCA.
I.

Długo patrzyli ludzie prostej wiary
Na dziwowiska oświaty zachodniej
I myśleć śmieli, że to do pochodni
Skradziony ogień Bogu — bez ofiary!

II.

Myśleć i szemrać, że Lucifer stary
Podchwyci święte wzajemności ludów,
Nie heroizmu i miłości cudów
Używszy, ale wyzysku i pary...

III.

Lecz Temu, który jest wszystko, jest wszędzie,
Nim wszystkiem wszędzie oprzeć się poważą,
Boga pierw zranią i krzyż znowu będzie,
Drugi a tenże sam, bo z ludzką twarzą.

IV.

Tak, epopeję gdy machina zgniotła,
Zgorzałych mózgów i serc objął krater,
Potrzebaż było, by nie jak bohater
Zacny Gajewski Jan zginął od kotła!...

V.

Lecz nie! Śmierć jego nie była dla zysku!
Ciał różnych ciało z jednem legło licem
Na ziemi obcej, wyrobnik z szlachcicem,
Z ofiary synem synowie ucisku...

VI.

Braterstwa sztandar i tu jeszcze buja,
Żywot ze skonań tu jeszcze korzysta,
Jak gdy wygnaniec[1] Jan Ewangelista
Śpiewał z wrzącego kotła: «Alleluja!.»

Pisałem w Paryżu 1858 lipca.


136. DEOTYMIE ODPOWIEDŹ.
I.

Że pani mnie raczyłaś wspomnieć, mnie, człowieka,
Pył marny i rzecz bożą, to, chociaż zdaleka
I chociaż z mej ojczyzny, wcale mię nie dziwi...
Owszem, nieczęsto raczę cieszyć się widocznie
I wprawiam się w obyczaj, co mają szczęśliwi,
Trafy rzadkie przyjmując łatwo i potocznie.
— Myślę, że, sprzecznie biorąc przykład Mitrydata,
Toż samo dopiąć można z powodzeniem świata,
Które, gdy się wzwyczai widzieć nas martwemi,
Uwłaszczy, jak legalnych spadkobierców ziemi,
I powie: «Tak przyjęto» — «Tak jest» wreszcie doda,
I będzie tak, a resztę zwyczaj niech dorabia
Głosem, jakim się mówi o wodzie: «To woda»,
O nałogu: «To nałóg», o hrabi: «To hrabia».

II.

To nie, to rzecz najprostsza! Żaden z tego zamęt
Nie wyniknie, czas tylko zdłuży się stosownie
I legalności forma zyska co wymownie,
Jako angielski czyni od wieków parlament.
— Ale, że, mało bacząc właśnie na to prawo
Chórów opery czasu, śmiesz wspominać pani
Poetę i sztukmistrza? Drżę o cię, Warszawo!
I jeśli dziryt jaki nieśmiertelnych rani.
Drżę i o ciebie, Sapho! Któż słyszał albowiem
Wawrzynu liściem, żywych pot ocierać z czoła?
Kto słyszał równać (tego nigdy nie dopowiem)
Do Salvatora[2], albo Michała Anioła !...
Przebóg, proroki tylko (chwilami wolnemi
Kamieniowane) z pompą oddawane ziemi,

  1. Roku 95, pod Domicjanem imp., wygnaniec z Patmos wrzucony był we wrzący kocioł. (P. P.).
  2. Salwator (łac.) — Zbawiciel.