Kartki łacińskie przyczepiać do krzewów,
Rozpłakujących się nad ruinami...
Nie! Wolę mętne szumy białodrzewów
Z bezimiennemi w gwarze ruinami
I wolę z bladym srebrnej łzy świecznikiem
W podziemia schodzić, niż z waszym słownikiem.
Jak się nie nudzić, gdy oto nad globem
Miljon gwiazd cichych się świeci,
A każda innym jaśnieje sposobem,
A wszystko stoi — i leci.
I ziemia stoi, i wieków otchłanie,
I wszyscy żywi w tej chwili,
Z których i jednej kostki nie zostanie,
Choć będą ludzie, jak byli.
Jak się nie nudzić na scenie tak małej,
Tak niemistrzowsko zrobionéj,
Gdzie wszystkie wszystkich ideały grały
A teatr życiem płacony?
Doprawdy nie wiem, jak tu chwilę dobić;
Nudy mię biorą najszczersze.
Coby tu nato, proszę pani, zrobić?
Czy pisać prozę, czy wiersze?
Ty jesteś w Europie, poważny narodzie
Żydowski, jak pomnik, strzaskany na Wschodzie,
Swojemi gdy złamki wszędzie się rozniesie,
Na każdym hieroglif unosząc odwieczny —
A człowiek północny, w sosnowym gdy lesie
Napotka cię, odbłysk zgaduje słoneczny
Ojczyzny, co kędyś w niebieskim lazurze,
Jak Mojżesz, się w wodzie pławiła nilowéj,
I mówi: «Jest wielkim, kto bywał tak wgórze,
I upadł tak nisko, i milczy, jako wy». —
Północne my syny z włosami płowemi,
Wschodowej historji my śnieżne obłoki —
Za kabał granicą, odrazu, wprost z ziemi
Patrzący na niebios przybytek wysoki;
Jak Agar synowie, przez kraju istotę,
Jak Sary synowie, przez ojców robotę, —
My pierwej niż inni, my wcale inaczéj
Pojrzeliśmy ku wam, bynajmniej z rozpaczy:
Boć herbem gdy z wami szlachetny się łamał,
Krzyż bywał w przełomie tym — i on nie kłamał!
Aż oto, że dzieje pozornie są zamęt,
Gdy w gruncie są siła i ładność szeroka!
Aż oto, że dzieje są jako testament,
Którego cherubin dogląda zwysoka,
Więc znowu Machabej[1] na bruku w Warszawie
Nie stanął w dwuznacznej z Polakiem obawie.
I kiedy mu ludy bogatsze na świecie
Dawały nie krzyże, za które się kona,
Lecz z których się błyszczy — cóż? Przeniósł on przecie
Bezbronne, jak Dawid, wyciągnąć ramiona!
- ↑ machabej (od imienia biblijnego: Machabeusz) — żyd (dziś raczej z odcieniem żartobliwym).