Na dwukrańcowe wolę ruszyć szlaki
Krajów i wieków, gdzie przestrzeń granicą,
Granica czasem... i gdzie, z nad kulbaki
Patrząc, firmament cały... okolicą!
Przedwieczny, którego nam odkrył Syn
I o którym więc możemy mówić bezpiecznie,
Chociaż nigdy Go nie widzieliśmy,
Przedwieczny nie pragnie boleści tej,
Która osłupia serce ludzkie,
W wytrwały je zamieniając głaz.
Przenosi On ową raczej, która zwycięża
Siebie samą — i z pociechami graniczy.
Ucho Jego pełne jest miłosierdzia,
Ani rade słuchać jęków człowieczych,
Lecz, skoro się gdzie nadłamie trawa polna,
Upuszcza On na nią kroplę rosy,
Która z tak ogromnego nieba
Utrafia na drobne miejsca swoje.
— Dlatego to w epoce, w której jest więcej
Rozłamań, niźli dokończeń —
Dlatego to w czasie tym, gdy więcej
Jest roztrzaskań, niźli zamknięć —
Dlatego to na teraz, gdy więcej jest daleko
Śmierci, niżeli zgonów,
Twoja śmierć, szanowny mężu Józefie,
Doprawdy, że ma podobieństwo
Błogosławionego jakby uczynku!
— Możebyśmy już na śmierć zapomnieli
O chrześcijańskim skonu pogodnego tonie
I o całości żywota dojrzałego —
Możebyśmy już zapomnieli doprawdy,
Widząc, jak wszystko nagle rozbiega się
I jak zatrzaskuje drzwiami przeraźliwie —
Lecz mało kto je zamknął z tym królewskim wczasem i pogodą,
Z jakiemi kapłan zamyka hostję w ołtarzu.
Gdy z wiosną życia duch artysta
Poi się jej tchem, jak motyle,
Wolno mu mówić tylko tyle:
«Ziemia jest krągła — jest kulista!»
Lecz, gdy późniejszych chłodów dreszcze
Drzewa wzruszą i kwiatki zlecą,
Wtedy dodawać trzeba jeszcze:
«U biegunów spłaszczona nieco...»
Ponad wszystkie wasze uroki,
Ty, poezjo, i ty, wymowo,
Jeden — wiecznie będzie wysoki:
Odpowiednie dać rzeczy słowo!
Nie Bóg stworzył przeszłość, i śmierć, i cierpienia,
Lecz ów, co prawa rwie;
Więc nieznośne mu dnie,
Więc, czując złe, chciał odepchnąć spomnienia.
Acz nie byłże, jak dziecko, co wozem leci,
Powiadając: «O, dąb
Ucieka w lasu głąb!»
Gdy dąb stoi, wóz z sobą unosi dzieci.
Przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek daléj:
Za kołami to wieś,
Nie jakieś tam coś, gdzieś,
Gdzie nigdy ludzie nie bywali!...
Ateński szewc mówił do rzeźbiarza,
Rozprawiającego, jakby Plato:
«Myślenie nic przez się nie utwarza,
Zabija czas!» Rzeźbiarz jemu na to:
«O wieczności ja dlatego mówię,
Że pod dłótem zwieczniają się chwile;
Posąg zwykle trwa lat dwakroć tyle,
Ile godzin trwa twoje obuwie».
I nerwów gra, i współzachwycenie,
I tożsamość humoru
Łączą ludzi bez sporu,
Lecz bez walki nie łączy sumienie!
Trudne z łatwem w przeciwne dwie strony
Rozerwą wprzód człowieka.
Nim harmonji doczeka —
Odepchną wprzód, gdzie zmarłych miljony.
- ↑ Wiersz ten miał być wstępem do cyklu drobnych utworów p. t. «Vade mecum» (łac. — chodź ze mną!)