Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/219

Ta strona została przepisana.
246. TOAST[1].

Ktokolwiekbądź jagodę winną ssał,
Ten zna jej osobną tajemnicę:
Że należy, ażeby się płyn lał
We formy odpowiedniej szklenicę.

Wino jedno chce mieć heleński kask,
A drugie tulipan kryształowy,
Inne straciłoby wonność i blask,
Gdybyś nie lał jego w dziób orłowy.

A i te jest, którego pierwiastek
Tak wielce balsamiczny i cenny,
Że winnoby lane być w naparstek
Penelopy jakiej, napół sennéj...

Forma tu nieledwie treść zaręcza;
Jednakowoż dość rzadki jest, który,
Skoro wypróżnił kielich, zawdzięcza,
Że nie zmienił mu wina natury.

Dlategoto ja zdrowie piję tych,
Z których rzadki o sobie pamięta...
Czyjekolwiek są perły, nić jest ich:
Toast komitetu i prezydenta! —
1869.


247. DO ZESZŁEJ.
(NA GROBOWYM GŁAZIE).

Sieni tej drzwi otworem poza sobą
Zostaw — wzlećmy już dalej!...
Tam, gdzie jest Nikt i jest Osobą:
Podzielni wszyscy, a cali!...

Tam miljon rzęs, choć jedną łzą pokryte,
Kroć serc, łkających: «Gdzie ty?»
Tam stopy dwie, gwoźdźmi przebite,
Uciekające z planety...
............
Tam miljon moich słów — tam — lecą i te.


248. FUTERAŁ NA KAPELUSZ...

Futerał na kapelusz z pochwą parasola
Mówiąc o rzeczach, któreby mogły być, gdyby
Była myśl, serce, ludzie, i rozum, i wola.
Radzi milczeć, aż fakta urosną na grzyby.
Nato pochwa mu rzecze: «Nie zaprzeczam wcale
I zrozumieć cię czuję wolę najgorętszą,
Ale chciej się wywnętrzyć, proszę, futerale!»
A futerał jej na to: «Jakże się wywnętrzę?
Raczej ty, pochwo, wynurz z serca, co masz w sobie».
Ale pochwa mu na to: «A jakżeż to zrobię?»
Rzekłszy to, on i ona zacisnęli zęby.
Skądże Matejce model na otwarte gęby?[2]


249. MÓJ ŁASKAWY PANIE!

O nieco miłosiernej nieindyferencji[3],
Proszę i szlę egzemplarz mojej konferencji[4],
Dając wiedzieć, że tejże jest pareset jeszcze
W Luksemburskiej księgarni, gdzie przędą ją wieszcze[5].
Zaś honorem uręczę, że, choć dnie się mienią,
W ojczyźnie jest pareset figur, co mnie cenią,
Choćby przeto, że w równej liczbie nieraz klaszczą.
Matematycznie zatem, jak wyżej się rzekło,
Chciej dopomóc, żeby to poszło prędzej w piekło,
I nie nazbyt księgarskim pleśniło się kątem:
Owym prędzej, gdzie Kokcyt szumi z Acherontem[6]
A ciężkie mroki myśli nad białodrzewami
Wiszą i obszernemi kołują skrzydłami.
Tam — w szlafroku, przypadkiem, obywatel zacny
Czytuje, jeśli styl jest okrągły i łacny;
Tam i literat, mniej od czytelnika szczerszy,
Onaśladuje ciebie, zbluźni i owierszy...
A zecer po dwa błędy zrobi w każdem słowie,
Harpje[7] westchną i głodni nadlecą orłowie...
Słowem, że, gdybyś mroki nawiedził Kimrysów[8]

  1. Tytuł dodany przez wydawcę.
  2. Ma to być satyra na «Kazanie Skargi» Jana Matejki, w którem przemawiający Skarga ma usta zamknięte.
  3. indyferencja (łac.) — obojętność; «nieindyferencja» — życzliwa uwaga.
  4. mowa o «Rzeczy o wolności słowa» (Paryż, 1869), poprzednio wygłoszonej przez poetę na zebraniu (z francuska «Konferencji») w Paryżu.
  5. «Księgarnia luksemburska», polska księgarnia wydawnicza w Paryżu, własność Władysława Mickiewicza, syna poety.
  6. Kokytos (łac. Cocytus), rzeka w Hadesie, dopływ Achorontu.
  7. harpje, w mitologji greckiej drapieżne, żarłoczne ptaki z głowami kobiecemi.
  8. Klinmerjowie, u Homera mieszkańcy oceanu na zachodnim krańcu ziemi, tuż przy wejściu do Hadesu, wśród wiecznej ciemności («mroki»).