Żywej wtedy, gdy bliskie umie idealnem znamienować.
Pobłażliwym to niechaj czyni cię i dla heksametru:
Exsul eram, requiesque mihi, non fama!!...[1]
1879. Vale.
O ty, jakkolwiek sława laurem darzy,
Nie pozostaniesz ze swego wyzuty,
Bo jesteś pierwszym z ojczystych pisarzy,
Który ma buty[3].
Co lat pięćdziesiąt buty honorowe
Skoro otrzymasz jako jubileat,
Powiedz mi, jako używasz takowe,
Czyli je wznosisz do niebios, do plejad?
Czy jako wieniec kładziesz je na głowę?
———————————
————— to i kłopot zaraz,
Bo but, gdy nie but, to ambaras!
Ukleiłem sobie z papieru nos
Monumentalny i krzywy
I wszystkim mówię wniebogłos:
«Oto mój organ żywy!»
Jedną tylko czuję trwogę
Śród tak kwitnącego stanu,
Że organem kichnąć nie mogę,
Ani sobie utrzeć organu.
Tymczasem Turek i Tatar,
Choć mają krótkie nosy,
Kiedy ich złapie katar,
Kichają wniebogłosy.
Niech nie uwodzi ubóstwem powabu
Pióro ze skrzydeł sępa Senegalu.
Zwą go pustelnik i mędrzec («Marabu»),
Ważyć się lubi w obłokach z opalu,
Spieczoną gardząc ziemią, woła «Abu!»
(«Ojcze!») — i pióro zwykł tracić bez żalu,
Bo z wysokości je tych wielkich rzuca,
Gdzie już nie wzdycha się!...
Tam, niebo — — płuca!
Dusza moja wielbi swojego Pana,
I duch mój raduje się w Zbawicielu,
Iż, pojmawszy na niskość, jest wybrana
I uchwali ją głos ludów wielu,
Będzie sławna błogo i uczczona
W mnogie plemiona!
Sprawę wielką dał mi, bo wszechmoże
I jest święty, którego zmiłowanie
Trwa i obejma nieustannie
Ufających w pokorze.
Ramię gdy wzniósł w mocy, pysznych łamie
Przez własne serc ich urojenia,
Króle z stolic wyrzuca i stawi w bramie,
Zaś poziome wzywa do znaczenia,
Biedne syci przez dary pełne i różne,
Bogacze odprawia próżne.
Izraela do dawnej przyjmą opieki,
Jak rzekł do Abrama i dziatwy jego
Dla całego rodu człowieczego,
Po wszystkie wieki.
1880.
Zgasły lilje i róże omdlewające,
Odejma im wiatr liście jedwabne:
Dziś nie szuka nikt piękna... żaden poeta —
Żaden sztukmistrz — amator — żadna kobieta —
— Dziś szuka się tego, co jest powabne,
I tego, co jest uderzające!...
Powab i grzmot, dwie siły,
Skądkolwiekbądźby były,
To dwa wdzięki Uranji[8], dwa jej ramiona.
- ↑ — (łac.) Byłem wygnańcem i (należy mi się) odpoczynek, nie sława...
- ↑ Ten wiersz i następny poświęcone są J. I. Kraszewskiemu.
- ↑ Pośród ofiar, składanych Kraszewskiemu w czasie jubileuszowego obchodu w r. 1879, znalazły się także... buty, dar jakiegoś szewca.
- ↑ Ten wiersz i poprzedni poświęcone są J. I. Kraszewskiemu.
- ↑ Wiersz znany także pod tytułem Dziennikarstwo i publicystyka.
- ↑ Br. Zaleskiemu.
- ↑ Hebron, starożytne miasto w południowej Palestynie.
- ↑ Uranja, w mitologji greckiej córka Dzeusa, muza astronomji, pośrednio także objawów atmosferycznych.