ROGER[2] z Czarnolesia.
DAMA podróżująca.
DOKTÓR jej.
LUCIO, oberżysta.
Pokój na górze.
LUCIO. Przez świętego Antoniego Padewskiego, mości hrabio, dziesiątego dziś weturyna[3] przyjmujemy. Są pokoje po lewej stronie obszerniejsze, ale (posuwając się ku oknu) żaden nie ma skarbu równego... Co za widok!... Może pan malujesz?... Może artysta?... Pewny pan Calame, pejzażysta, mieszkał u nas... tu... w tym pokoju dni czternaście... Wszyscy coroczni podróżnicy, świadomi rzeczy, zawsze się, bywało, pytają o ten pokój...
Żeby burza tylko przeminęła. — Przez Bachusa! Przez Najświętszą Dziewicę! Przez świętego Antoniego Padewskiego! Żonę z dzwonkiem loretańskim posadzićby na dachu...
Lucio! Lucio!...
LUCIO. (przestawiając krzesła i porządkując leniwo) Znowu?... Natychmiast... natychmiast!...
Lucio!...
LUCIO. Lecę!... (wybiega)
ROGER. Szczególniejszy naród!... Choćbym sobie nie dał był słowa zerwać już ze światem idealnym i w praktyczne wejść życie, wystarczyłoby zastanowić się nad postacią moralną tego ludu arcyklasycznego... Mozajkowa posadzka... lampa, dotąd etruski kształt mająca... pajęczyny, chwiejące się po kątach, które jeszcze Longobardów pamiętają... ta zapona na łóżko z adamaszku purpurowego, co zakupił ją może właściciel austerji[4] po werońskim szlachcicu jakim na sprzedaży publicznej, po jakim Skaligerze... A nieporządek... a lenistwo!...
...A propos lenistwa — niemniej à propos praktyczności... Panie Rogerze!... Oto siedzisz... słuchasz burzy, co huczy nad wieżami Werony, i poetyzujesz... O, człowieku...
Biada mi, biada! Nędzny jestem, słowa sobie lichego dotrzymać nie potrafię. Teraz, opuszczając ziemię te ułudną, cichą, laurami przetykaną... cmentarz ten ludów i olbrzymów... tu, na progu Italji, kiedy przerzucić się zamyślam przez szczyt Alp — tam, napowrót... należałoby, dawszy sobie słowo...
...że się będzie praktycznym już człowiekiem... Należałoby, mówię, uderzyć się w piersi i pojrzeć raz jeszcze, raz ostatni, na tę całą przestrzeń idealną...
Piękna, piękna kraina marzeń, błędów — błędów, marzeń, rozciągnionych przede mną, jak doliny i wzgórza i jeziora, zorzę odbijające...
Otóż ja tobie, tobie, przeszłości idealna, tobie, piękna kraino, powiadam: Koniec tobie...