Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/346

Ta strona została przepisana.

Takiej rzeczy trzeba jej koniecznie
(A ku temu pieśń jest, zioło, znaki),
By rozpłakać mogła się serdecznie.
To wypłacze one swe milczenie,
Oną serca niewymowną bliznę,
Oną niemoc, one zniemowlenie,
To wypłacze oną swą niemczyznę.
Kto więc słowo ku płakaniu umie,
Albo zioło gorzkie a zbawienne,
Albo jaką dziwną rzecz rozumie,
Albo o tem miał poczucie senne —
Niechaj zbiega a niech zbiega skoro,
Niech przynosi, a przynosi sporo!

(uderza w trąbkę)

Jeśli Kmiet jest, srebrny pług dostanie,
Jeśli Czud jest, miedzią kute sanie,
Jeśli Bój jest, to szczyt ma w nagrodę,
A Lech dobre słowo i pogodę.
CHÓR. Jeśli kmiet jest, srebrny pług dostanie,
Jeśli człek jest, boskie zmiłowanie.

(Chór odchodzi w jedną stronę, pomrukując pieśń, a Pachołek w drugą, potrębując)
II.
Środkowa izba zamku.

PANNA. «Ciszy, ciszy, moja złota!... Ciszy!...»
Te słów kilka pani wciąż powtarza;
Spytać o co, nie słyszy.
Dawniej kobzy dudarza,
Co siadywał w bramie, słuchiwała,
Dziś i o tem ni słowa,
Dziś o niczem, wszystko zapomniała,
A wie wszystko, i jak się co dzieje,
I nic się przed nią nie uchowa,
I nic jej nie rozśmieje.
GRODNY. Co rozpłacze, może to znajdziemy,
Że odejdzie on zawianiec niemy.
PANNA. Żeby można konia ze skrzydłami,
Co to o nim grecki dziadek śpiewał,
Albo jabłoń złotą z owocami,
Albo żeby z nieba kto nazrywał
Róż błękitnych, albo królewica,
Coby jasne miał, jak ona, lica.
GRODNY. Królewica! A z ościennych panów
Może tego, cośmy to spotkali,
Rudowłosych władykę Germanów,
Co szczyt noszą drzewny, pas ze stali,
Co nocami głazy toczą z granic,
Święte miedzy prawo mając za nic.
PANNA. Albo... albo... żeby bajki takiej,
Co to wszystkie bajki w sobie mieści
I powieści, aż się wypowieści —
Albo... żeby sama dała znaki,
Co w tej ulży boleści...
GRODNY. Rozrzewnienia! Wczora rzekła do mnie:
«Rozrzewnienia, bo po mnie...»

(GRODNY i PANNA rozchodzą się, WANDA wchodzi i, czyli sama jest, ogląda się)

WANDA. Łado, Łado[1], po twym ja przykładzie
Taka ładna, że lud cały w ładzie,
Że odbijam słońce, jak jezioro,
Kędy wodę czystą ludzie biorą.
I niczego, zda się, myśl nie łaknie,
I nic nie brak, tak, aż... czegoś braknie!

(kładąc rękę na sercu)

Ha! Kolczyka, widzę, brak kolczyka
U srebrnego stanika,
Co odprysnął właśnie, gdy westchnęłam...

(zsuwając rękę)

I ty drugi, odpryśnij, jak gwiazdeczka,
I ty, taśmico, zwiń się, przełam,
Niech wyfrunę, oj! jak gołąbeczka...
..............

III.
Koczowisko germańskie.

ROTNY. Runniki wszystkie, a z młotami ostremi,
Co na głazach sinych ryć umieją
I siadują na ziemi
Sami, rzadko się śmieją,
A te zwłaszcza, co strzałami wróżą
I na dumie cichej posiwieli;
Zwołać szeptem, niech oczy za mrużą,
Niech, jak widma, staną wkoło, bieli —
Wkoło darni, ocienionej jodłą,
Niechaj staną, gdzie lwia leży skóra
I dymiące odpoczywa siodło.

(RYTYGER wchodzi z pocztem swoim)

Hurra!
RYTYGER. (skinąwszy ręką) Spocząć!
ROTNY. Spocząć! Hurra!...

(wojska ustępują w ciemność lasu. Kiedy rytygerowe wojska dokoła rozstępują się, Rytyger siada na skórze rozesłanej; zaczyna się ściemniać. Runniki chórem długim wysuwają się po murawie i otaczają Rytygera, przy którym służba jego stoi)
  1. Łada, słowiańska bogini miłości, zgody i wiosny.