Lis pełza, owdzie kruków karawany,
To się poderwą, to siędą.
RAKUZ. (rozglądając się dokoła) Długoż to potrwa, długoż widzieć będą,
Że owdzie zwycięstwo było?
Owdzie? Wszak owdzie padł?
SZOŁOM. Niema i śladu
Tarcz nawet.
RAKUZ. Wdali coś się zaświeciło!
SZOŁOM. (porywając za ramię Rakuza)
Ludzie, tłum, ogień, stos i śpiew grobowy...
Kaptura, książę, nie podejmuj z głowy,
Łopaty nabok! — Przysiądźmy w parowie!
RAKUZ. (przysiadając z Szołomem pod wyniesieniem wału) Straszliwa nocy!
SZOŁOM. Ciągną tu szeregiem...
RAKUZ. Drżę... a któż jestem?
SZOŁOM. Jesteś, książę, szpiegiem
Tajemnic, w życiu ukrytych i w mowie!
Ale, i owszem, musisz drżeć?
RAKUZ. (groźnie) Runniku!
Nie jestżem Rakuz?
SZOŁOM. Trupów ogrodniku!
Byłżebyś sobą, będąc za się branym?
RAKUZ. Słuszna osobo! Czyń, jak ci przystoi,
Bylebym męża, co w pamięci stoi,
Bylebym zbawcę, zwanego nieznanym,
Do ziemi środka wparł rydlem kowanym.
STARZEC. Ktoby zapragnął czyn wymazać krwawy,
Niech wstecznie kołem istności zawróci.
CHÓR. Niechaj zawróci, a gościniec sławy
Poczciwej znowu i manowce chuci
Przed zapastnikiem staną do wyboru!
Nie starczy może już złego potworu,
Lecz starczy mężów potwornych, niestety!
STARZEC. Skończył i skonał. O panie nasz, gdzie ty?
CHÓR. Gdzie ty, o panie? Świadomszych gromada,
Duchy pogodne i wietrzyk ochoczy.
Pancerz mogilny w ofierze ci składa,
Przyłbicą darni ocienia ci oczy.
STARZEC i CHÓR. (rzucając amfory)[2]
Miodem i mlekiem lśniące dzbany ciska.
CHÓR. Gałęź modrzewiu, i wieńce chmielowe,
I mirry[3] bursztyn kładzie w te ogniska,
I łzy, i cichą a poczciwą mowę.
SZOŁOM i RAKUZ. (zakrywając się w parowie i przylegając do ziemi)
Ciało spalone, kurhan usypany!
STARZEC i CHÓRY. (ciskając piasek i odchodząc) Z popiołów cała i z kruszyn oręży,
Ziemia krakowska niechże ci nie cięży,
KRAK i KRAKUS, nie myślę, aby byli jednym człowiekiem; pierwszy zda mi się być drugiego ojcem, tak, jak zdrobniałe Leszki idą po starym Lechu, w czem Kochanowski słusznie wyraża się:
«Jakoby więc (mówi on) od wielkiego jakiegoś Lecha mniejszy Leszkowie zczasem się pokazali i przodka swego imię jakoby wskrzesili».
«KRAKÓW», nazwisko miasta, jest przymiotnikowem z czwartego przypadku na pytanie kogo — czyj — gród Krakowy, czyli Kraków.
«RAKUZ», brat Krakusowy, w nazwaniu swem ma pierwiastek filologiczny, przechowany u południowych Słowian.
«KIEMPE», jest to nazwisko skandynawskich biednych rycerzy, z którychto jeden do Olausa króla mówi:
«Wiedz, że w bogi kamienne i drewniane nie wierzę, a z djablów naigrawam się. Zbiegłem ziemie dalekie; potworów i olbrzymów niemały trupem położyłem. — Wierzę bardzo w trzeźwość umysłu czystego i w moc ramion».