Tajemnica to wielka... Przenika mię zimno świętego dreszczu, gdy dobieram słów dość poufnych, ażeby ci ona wypowiedzieć, ale wypowiedzieć nieba mi każą. Słuchaj:
Lud ten cały zżelaźniał... Już likurgowego testamentu ostatnie słowo przyszło na świat w pokoleniu, zrobionem przez prawodawcę... Już skończyło się wszystko i bóg tam nic nie tworzy więcej... I już miejsca dlań niema, jak dla podrzutka albo dla nowonarodzonego niedołęgi, któremu też prawem śmierć zadają, nim wypełznie z kołyski. I oto przesłanek lakoński stał się w lakońskich dziejach, tak, jak w języku ich!...
I posłany jestem ja, nim dla bogów ojca miejsce się znajdzie...
EGINEA. (spostrzegając przerwę) To nic!... To tylko jedna wielka gwiazda spadła, lecz choć zapatrzyłam się w niebiosa, słucham a słucham. Mów!
TYRTEJ. Wielka jest to tajemnica, o Eginej, iż nie mogą być ludy zakochanego Pigmaljona rodzinami. O rzeźbiarzu tym wiesz z powieści świętych, iż rozpłomienił mu się w objęciach jego posąg kamienny i że takowy skoro za żonę pojął, miał z nią potomstwo. Synem łoża tego przecież był Pafus!...[1]
Nie przeraź się rzeczy słów moich, ani poglądaj w niebo, dopatrując, czyli nie zadrżą gwiazdy, skoro ci powiem, że Pafusów takowych ludem Lacedemona dzisiaj jest.
Pigmaljonem był stary Likurg i, z posągiem umiłowanej idei swojej tajemniczego uścisku dokonawszy, spłodził zastępy synów twardych, których goleń i czoło i najzacniejsze serca okolice przeświecają rzniętym marmurem. Gladjatorów to rzeczpospolita gimnazjalna[2], której koniec zapowiedziany był na Delfach, ale oni już ani słów wyroczni, lubo o nich głoszącej, nie byli w stanie pojąć! Zaiste, rzekł Apollin, iż «dopóty Sparta trwać będzie, pokąd się Likurgowe prawa nie wyczerpną...»
Śmiech mnie bierze okropny, okropny śmiech. —
— Zaprawdę, że tak, tak jest — i tak stawa się... Kilkadziesiąt tysięcy zdrowych głazów, żelazem dobrze skwadrowanych i po jednej architekta myśli zestosowanych w przewidziany naprzód ogół, skończenie też swoje mają naprzód; a pomnikiem są póty, dopóki trwa budowniczego abrys! Pierwej, potem i w przeciągu samegoż budowania... to są kamienie!
∗ ∗
∗ |
O historjo, jeżeli ty byłaś kiedykolwiek?... O historjo, patrz: Czy z tych-to żywiołów powstała ta ateńska republika? Kodrus[3] wielki, ostatni król, azali i dziś nie panuje nieobecnością wszechprzytomną? On, szukając śmierci od dzid doryjskich, na które się królewskiemi swojemi wparł piersiami; on, w sukmankę przebrany kmiecą; on, z tą umyślnie łomliwą kosą w ręku upadający, gdy zawołał: «Koniec królestwu ateńskiemu!» — czy rozumiesz, Eginej? — on kamieniem stał się węgielnym przeobrażenia ludu, i oto głęboka Aten żałoba rozrzewniła się po nim w republikę.
Nie nauczał on służby warsztatu jak rzemieślnik tępy i surowy, ale gestem jednym jako mistrz tworzył na wieki! Palec jego, wśród zamachów doryjskich i okrwawionych oręży podniesiony, blady palec jego pisał na niebie, a zatrzeć tego nikt połą płaszcza swojego nie potrafi, iż jest współboskie.
Królowanie takowe, o Eginej, obywatelstwem jest, aby się obywatelstwo wszelakie stało królestwem. Inaczej sędziwy począł sobie Likurg, wódz ćwiczonych od dziecka chłopiąt, marmurowych młodzieńców rzeźbiarz, mąż, który nie w boskiej sile przetwarzania, lecz w wierności swojemu własnemu zarysowi całą siłę stanu założył.
Współboskie poczęcie jest Kodrusa, jako owych, którzy z córami niebios wczasy swoje miewali, ale potomstwo Likurgowe jest ze współposągowego stadła przyszłe na świat i, dopóki kamienie zwyciężać mogą ludzi, póty zwycięży...
Lecz skoro już zwycięży i gdzie zwycięży, nie zostanie tam kamień na kamieniu...
- ↑ Pafos, syn Pigmaljona, który nazwał swem imieniem miasto Pafos (na Cyprze).
- ↑ gimnazja (gr.), miejsce dla ćwiczeń cielesnych młodzieńców i dojrzałych mężczyzn.
- ↑ Kodros, legendowy, podobno ostatni, król ateński. Gdy Dorom, spieszącym na podbicie Atyki, wyrocznia delficka zapowiedziała zwycięstwo pod warunkiem, że nie zabiją króla ateńskiego, on, przebrany za chłopa, zabił w obozie Dorów jednego z żołnierzy i zginął z ich ręki, ratując w ten sposób ojczyznę.