Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/405

Ta strona została przepisana.
PIERŚCIEŃ WIELKIEJ DAMY
TRAGEDJA W TRZECH AKTACH
WSTĘP.

Wstępy niektóre nastręczają mnie bezumyślną pamięć pewnego zdarzenia następującej osnowy:
W miasteczku niejakiem jeden księgarz, wywieszając ryciny Grandville’a do bajek Lafontaine’a, uwyraźnił takowe podpisami arcyczytelnemi, głosząc: lew znaczy potęgę, zając — obawę, kuropatwa — prostotę, lis — chytrość, żaba — zarozumiałość, a małpa??... — I tu pozostawał próżny papier...
Zapytałem obywatela, nie już, dlaczego on nie domieścił, iż małpa znaczy małpę, ale ku czemu odjął interes apologom, uczytelniając oneż?... Światly ten człowiek odpowiedział mnie, że jątrzność mieszczańska jest tak podejrzliwą, iż w Lafontaine’a bajkach o lwie, ośle, papudze lub żabie mówiących, domniemywa się obywateli miasteczka, i żon ich, i oblubienic ich i synów ich.
Jakkolwiek przeto wydawałoby się niewczesnem objaśniać typy, uprzedzę wszelako, na wzór pomienionego wyżej, iż mój Mak-Yks nie jest bynajmniej urągowiskiem dla Irlandji lub Szkocji, że Hrabina nie ostawia hrabin, że Durejko bynajmniej na celu nie ma Litwy, ani jakakolwiek wyrażać mógłby prowincję, będąc sam ex-machina Durejkiem! — słowem, iż szlo mnie o rzecz niesłychanie od wszelkiego osobistego poglądu oddalona. Życzyłem sobie ja w tej pracy spróbować uzupełnienia nowego tragedji rodzaju, chciałem, ażeby tragiczność, nie dochodząc do zgonów i do wylania krwie, dawała, że tak nazwę, tragedję białą.
Mniemam, iż podobnież i co do wzmianek «Chowanny» albo «Ojczyźniaka» Trentowskiego, i niemniej co do poezji Mickiewicza należy nie być osobistym w przyjmowaniu wrażeń scenicznych. Utwory, które są lub stawiają się na ostatecznych wyżynach popularności, należą przez to samo do krainy przysłów i stają się formami mówienia. Przymiotnikiem jest wyraz włoski dantesco, co znaczy: zawile, ciemno, po dantejsku!... Tak dalece (nie szukając już u Arystofana przykładów) wolno jest arcypopularnych sławności używać w mówieniu bez narażenia się na ostraszenie tych ciosów, które, jeżeli sobie zadają aktorowie, to na tępo względem publicznego bezpieczeństwa.
Dołączyć nareszcie i to powinienem, co, pod współczesny okres sztuki upatruję jako obowiązujące dla postępu zadanie. Wypowiadam przeto, iż zda mi się, że idzie dziś o dzieła dramatyczne, któreby niemniejszy dla osobnego czytania i dla gry scenicznej przedstawiały interes. Dziś niedość jest ubawić na chwilę nie mających co począć z wieczorem jednym gości, ani też i tak nazwane fantastyczno-filozoficzne pisać dramata, częstotliwie raczej niedokończone, niźli głębokie. Wyrażam to z przyczyny, że gdybym określić nie umiał, czego chce sztuka, nie okazałbym sam szerszej kompetencji oprócz tej, co w lożach i krzesłach teatru skupia się.
Co do moralnego zadania, mniemam, iż strona święta, budująca, religijna starożytnej tragedii nie ustała wcale ani może ustać, ale, że gdzieindziej pośród utworów dramatycznych główne obrała miejsce swoje. Myślę, że ten rodzaj, na nazwanie którego nie mamy polskiego wyrazu (bo rzeczy jeszcze niema), to jest: la haute-comédie, głównie otwiera pole do budującego działania wobec chrześcijańskiego społeczeństwa. Tak przynajmniej zdaje się, że być winno, skoro ma to być periodem obejrzenia się społeczności całej i z jej najsłuszniejszej wyżyny na samą siebie. Całej mówię, społeczności, bo tu, nie jak w komediach buffo (które po mistrzowsku kreślone są przez hr. Fredrę) warstwa jedna społeczna, przyglądając się drugiej, postrzega onę w jej śmiesznościach, lecz cywilizacyjna całość społeczna, jakoby ogólnego sumienia zwrotem, pogląda na się. Arcytrudna to jest robota z tej przyczyny, iż samo nagie, wielkie serio zastę-