Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/426

Ta strona została przepisana.

MAK-YKS.Czyliż wiersze
Uwłaczają temu, co je tworzy?
SĘDZIA. (gwałtownie) Homer z biedy umarł, mój paniczu!
Ale jest w przysłowiach wierszowanych
Sporo sensu i zdrowego umu,
Zwłaszcza, kto je zgłębić usiłował.
MAGDALENA. (do Szeligi) Jak ten pomysł grobu się podoba?
SZELIGA. To nie swój jest pomysł, to Egipcjan,
Co byli z mumjami ożenieni,
Jedli z niemi, pili i tańcowali.
MAGDALENA. Co też zgrabnie musiało wyglądać.
SZELIGA. (melancholijnie) To jest pomysł smutny, z tej przyczyny,
Że miewają go ludzie, wyzuci
Z pewnego uczucia żywotnego...
Ale nie chcę panią w te głębokie
I mało zabawne wieść tajniki...
MAGDALENA. Proszę, proszę, jak najpiękniej proszę.
SZELIGA. (serjo i powoli) Zgon brzmi nieustannie w ładzie życia
I nieledwie w każdem dopełnieniu,
Jedną ze strun jego stanowiąc;
Kto ją odrzuci z żywota harfy,
Naddać potrzebuje, co pominął,
Potrzebuje widoków cmentarnych...
Z przyczyny tej jest to arcysmętne,
Nie z przyczyny nagrobków kamiennych.
MAGDALENA. Jak ja to rozumiem!
SZELIGA. A rzadko kto...
HRABINA. (zbliżając się do mówiących)
Co tu państwo mówią zabawnego?
MAGDALENA. Ciągle o tym grobie ogrodowym.
HRABINA. Niemało się sama namyśliłam
O tej rzeczy i, jak pocznę, nie wiem.
Chcę, by to był i grób, i altanka.

(spostrzegając się obok krewnego swego)

Mak-Yks, żeby nie wyszło z pamięci:
Jutro u mnie być musisz koniecznie,
Należy coś swobodnie pomówić
O różnych zaległych interesach.
MAK-YKS. (ceremonialnie) Pani!...
HRABINA. (donośnie) Wybierajmyż grę dla dzieci.
Lub dwie różne, stosownie do wieków.
SĘDZINA. Ja głosuję za dwoma lub trzema.
PANIENKI i DZIEWICE. (wbiegając)
Na werandzie, o tak, na werandzie!
Bawić się życzymy wszystkie razem!
Tyle miejsca owdzie i tak równo
Na ścieżce ostatniej, jak w salonie!
Pomiędzy gałęziami wonnych drzew
Szklane globy tam i owdzie wiszą,
Jakby niedojrzałe pomarańcze,
Które błysną światłem na czas mroku.
MŁODSZE. Brzegami trawników, na werandzie
Grać wybornie w «pantofel» i w «kotka»!
Starsze panny w salonach niech sobie
Z poważnemi przestają osoby!
STARSZE. Panieneczki przeciwnie w salonach
Niech pod okiem starszych zostawają,
Gdy my pójdziem, w ścieżkach ocienionych,
Ramię w ramię, każda z przyjaciółką...
Zwiedzić wszystko, co jest... aż do murów!
WSZYSTKIE RAZEM. Na werandzie! O tak! Na werandzie
Życzymy się bawić wszystkie razem!
SĘDZINA. Panienki te, co są uwieńczone,
Mogą bawić się i na werandzie.
HRABINA. Gry tymczasem znajdziemy stosowne.
SĘDZINA. Trzeba zawsze dystynkcję zachować,
Jakkolwiek są wszystkie umiejętne
I kształcone według systematu
Durejkowej... powiedzieć mogłabym,
Lecz, z rozlicznych czerpiąc pedagogij,
Nie przywłaszczam sobie ich esencji.
SĘDZIA. (doskakując od drzwi werandy)
Esencja zowie się «wszechwyskokiem»!
Według rodowitej samowiedzy.
SĘDZINA. (przez ramię swoje) Ale nie jest wyskokiem wszechstronnym...
Mon mari est puriste!...[1]
PIERWSZY i WTÓRY Z GOŚCI (razem)
Arcysłusznie!
Arcysłusznie! — Wiwat, panie sędzio!
Przyszedł czas własnej terminologji![2]
MAGDALENA. (opiekując się jedną z panienek) Każdej wieńce z lauru zamieniamy
Na kolory, do włosów stosowne.
Jak jej pięknie w niebieskim!

(do panienki)

— A Marla?

(dziewczynka wybiega po Martę)

SĘDZINA. Ukształcić gust niedrobną jest rzeczą,
I lubo podrzędną, jednak słuszną.
Same musim znać się na ubraniu
Według pory i potrzeb społecznych.
HRABINA. (obchodząc się z inną pa-

  1. = (franc.) Mój mąż jest purystą.
  2. terminologia (nowołac.) — ogół wyrażeń specjalnych, właściwych jakiejś nauce, umiejętności lub sztuce.