Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/463

Ta strona została przepisana.

Obejmij raz jeszcze
Ręce Juljusza! Księżno, niezadługo konsul.
Spełniwszy swoje, wróci na Kapitol,
Wzywany dwakroć, ludu głosem i senatu.
KLEOPATRA. Podaj chustkę... kobiecie... Cezarze!

(wstaje i ma się ku odejściu)

Królowa
Egiptu wyjdzie nieco na ganek — lud czuwa
By orzeczono ślub jej z młodszym bratem, królem,
I aby pełnomocnik pospolitej-rzeczy
Rzymskiej wygłosił króla zeszłego testament.

(Eukast wchodzi z próżną półwazą złotą w ręku)

EUKAST. Ananasy poniosłem monarsze i rzekłem,
Że monarchini w czoło go całuje...
KLEOPATRA. (mając się ku odejściu, do Eukasta) Ile
Uszczęśliwiono ludzi pod moją niebytność?
Chcę to podane pismem widzieć i mieć w ręku
Królowi trzeba ponieść wielbłąda z papieru...

(odchodzi)

CEZAR. (wstaje i za Kleopatrą woła)
Kleopatro, nie za mnie ślub ten!
KLEOPATRA. Za Rzym...
CEZAR. Ani
Za Rzym! On byłby od narodu twego
Z tobą razem przeklęty, gdyby nie dynastja!...
Sługą byłabyś Rzymu, nie zaś pośredniczką Ludów...
Za poprzednika króla niedołężność
Za swojej własnej siostry intrygi, za brata i męża nicość...
— Za lud, wwychowany
Między sfinksem a mumją!
KLEOPATRA. Konsulu! Królowa
Czasu nie ma przedłużać mów tych...

(idzie dalej)

Dowidzenia!

(po przestanku)

Raz jeszcze dowidzenia — dziś, na owem miejscu,
Które sam poświęciłęś Fortunie-mścicielce.
Tam!... i o tejże porze... Juljusz!...
CEZAR. (pochylając czoło) Milczę.
KLEOPATRA. (powracając parę kroków i zatrzymując się) Tyle jeszcze: że miłość zupełna jest zawsze
Szczęsną... dlatego, że jest!

(zakrywa oczy i pośpiesza kroku; odwracając czoło poza się)

Cezar, dowidzenia!..
Pisz!... Ty, co wynalazłeś listowną rozmowę
Lub nadałeś jej życie...

(zatrzymując się u progu arkady)

W wazach twej komnaty
Pozostawiono wschodni szarlatny anemon[1]
Jak purpura!... Odwiedzić go niekiedy pójdę...
Może coś słońce liśćmi napisze, nim zwiędną...

(znika w arkadzie)

CEZAR. (sam — z niejaką obłędnością)
...Słońce tli się pod ciężkiem sklepieniem piramid,
Co ukamienowały niebo... Czasem tylko
Gniewny kometa ciemność odpycha ze wzgardą...
............

(Kalligjon, trzymając w ręku pisma i hełm, a na ramieniu mając zarzucony płaszcz, wchodzi i wygłasza)

KALLIGJON. Kapłańskiej kasty główne posły z testamentem
Auleta!...
CEZAR. (zimno) I senat i lud zna od wieków
Ten testament — tekst cały — wszelaki papirus,
Pism tak wiele trumiennej treści! Mumji odór
Balsamuje mi głowę po ramiona... Jakby
W przestworze tym nie można było skrzydeł rozwiać,
Coś zlepia pierze orłom i nagle je czyni
Mumifikatą, świętszą od ptaka, lecz niższą...

(do Kalligjona)

Kapłańskiej kasty męże arcypełnomocni,
Jeżeli chcą wnijść, mówić, czuć i znać niech wnijdą.

(Kalligjon gestem ręki daje wnijść kapłanom)

PIERWSZY Z KAPŁANÓW. Potężnemu odwieczni — pokłon.
CEZAR. Wzamian, wzamian!
PIERWSZY Z KAPŁANÓW. Od tysiąca lat w świętych grobach stróżę mając
Nad całością królewskich ciał, a z których żadne
Nadłamanego nie ma palca — tak piękne są! —
Przechowując zarazem i zbiór odpowiedni

  1. anemon (gr.) = sasanka, zawilec.