Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/473

Ta strona została przepisana.

Rzymu wielkość zaciera społeczność... Mężczyźni
Zwolna, zwolna do tego dojdą, iż z kobietą
Nic prócz słabości własnych nie potrafią dzielić.
Kobiety mężom wzamian tylko dać potrafią
Jeden więcej tryumfu publicznego przyklask.
Wielki jest Rzym... lecz wielkość ta nie znosi człeka!...
Ojca i króla wzięło mi to miasto z serca
I z Egiptu, by oddać płaskim niewolnikiem.
Dziewicze piersi moje podwakroć rękoma
Brał Rzym i dawał chłopcom-braciom do zabawy,
Jak krągłe do rzucania cacka!... Wreszcie i sam
Przed żywego człowieka wielkiem sercem stanął,
Może zadrżał, zgiął czoło... tak, jak byk je zgina,
By tem raźniej na ostrze rogów wziąć wnętrzności...
Cezarze! Ja nie pójdę za wojskiem z szarpjami,
Żeby otulać rany twoich weteranów.
W kilkaset galer zbrojnych wolałabym prosto
Iść na Kapitol... piersi twe oglądać krwawe
Dwadzieścia i trzy razy, o każde z cięć spytać...

(do Eroe)

Eroe, przysłoń okna!
Na niebo nie mogę
Poglądać, odkąd w oczy komecie spojrzałam,
I — niestety, — nie dziwię się Szecherze ciemnej...

(po chwili — przypominając)

A co dzieje się z wieszczką straszliwą i dobrą?
EROE. Na dumaniu i lasce wsparta, mało pomni
O ślepocie; powiada tylko, że od chwili,
Gdy utraciła oczy, nie ma już dwóch wzroków,
Lecz jeden wzrok, jak wszyscy...
KLEOPATRA. Te słowa są cięższe
Od ślepoty, daleko cięższe...

(znowu po chwili)

...Spazm dziś cierpię.
Eroe, podsuń skórę lwa pod trzewik! To jest
Taż sama skóra, z zamku?...
EROE. Dałam za nią
Liktorowi Cezara sześć równych i uśmiech.
KLEOPATRA. (wyciągając palec). Rękę moją pocałuj tym uśmiechem twoim...

(patrząc ku stopom swoim)

Na tej grzywie uklękłam raz w życiu — —

(do Eroe)

Co mówi
Gość, w pałacu królewskim pierwszą noc przebywszy?
EROE. Wiem, co poufny mówi Marka Antonjusza,
Deljus, rzymski kawaler, lecz, co on sam, nie wiem.
Pierwszy wszelako słowa wtórego wygłasza,
Iż po walnym królowej wjeździe do Efezu
Nie mniemali, by mogło być co spanialszego —
Że królowa widocznie nigdy ku nikomu
Nie podjęła tak świetnych starań i że wszyscy
Są pod wpływem jej czaru...
KLEOPATRA. (zanosząc się od śmiechu)
Cha-cha-cha-cha-cha-cha!
Naturalnie, że, aby podjąć Antonjusza,
Wszystek mych dziadów przepych kazałam poruszyć...
Czegóż on więcej szuka lub co umie życzyć?...
(Suknię, jak twoja, taką miałam u Cezara
I dwie te w kolcach perły...)
Eheu! Cóż więcej?...
EROE. Zadziwieni są wielce wyborem mieszkania,
Twierdząc, że to królowej przesądy egipskie
Doradziły opuścić główny dworski pałac.
Gościom — życie, lecz sobie że królowa pani
Pozostawiła groby (mówią), choć nad żywot,
Daleki od niej, oni przenieśliby cienie!
KLEOPATRA. Jest to gładkie... Lecz Marek Antonjusz, gdy zechce,
Ile i gdzie mnie widzieć, jak najsnadniej może...
Konno z nim jeżdżę, wędy zarzucam, śmieję się
Jak szalona!... Wyglądam, myślę, że niezgorzej...
Cóż chcieć jeszcze?... Ja wcale kocham Antonjusza...
Czyliż co więcej można?..
Najściślej tę miłość,
Której on chce i którą może pojąć, ja mam,
Najistotniej, na jego rozkazy — nie zdradzam!