Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/481

Ta strona została przepisana.

KONDOR. (wskazując Eukasta) Chłopcy, weźcież ćwiczenie skłonnie i uprzejmie
Z nauk męża, co lata swe k’temu poświęcił.
Kondor od siebie radę tylko jedną doda:
Czerpajcie światło!... Tego wam życzę gorąco:
Światło czerpajcie!

(wychodzi)

OLIMP. Krótkim będę z mojej strony.
Przez Hygieę[1], miewajcie mi się dobrze!

(wychodzi)

EUKAST. (poglądając na chłopców, dokończających przybory) W czasach
Błogosławionych, chłopcy, czuły rodzic, kiedy
Na dworu próg posyłał syny urodziwe,
Dawał im po sto kijów na trzcinianej macie,
By pamiętali węchem Egipt, a sam przytem
Nie szczędził zacnych precept. Z tego są dziś ludzie,
Którzy czynią ozdobę kwitnącego kraju.
Czerpajcież światło i wy, jak to orzekł Kondor,
Idźcie za głębokiego Olimpa wskazówką
I, co zleca pobożny Eukast, pełnijcie
Na cześć Izydy i dla ojczyzny splendoru![2]
CHŁOPCY. (chórem). Vivat!...

(Chłopcy[3], którzy podczas poprzednich alokucyj Eukasta, Kondora i Olimpa zastawiali dwa małe i podłużne stoły u niższych siedzeń tronu, zaczynają szykować się (?).

EUKAST. (patetycznie) Wtórą preceptą (?) jest: Iż, skoro (nieczyt.)
Miejsca swoje zajęły, służba (nieczyt.)

(słychać znak, dany jednym oklaskiem rąk)

PSYMACH. (w dworskim ubiorze)

(wychodzi z rozsuwającej się wpośrodku zasłony, a z nim i Rycerz w świetnej zbroi; przez odsłoniętą część widać wnętrze amfiteatru; Psymach, odwrócony nawpół do tego widoku, zaciera ręce)

Zniknąć we wykonaniu dzieła — oto sztuka!
Kapitalniejszej nie znam precepty i myślę,
Że znać innej nie może uważny pracownik.
Powiadają, że dzieła mają nas uwieczniać:
Nie to wszelako czyni je drogiemi. One,
Gdyby nasz przewlekały żywot z nędzą jego,
Ze zazdrościami ludzi, z odbytych walk trudem,
Zaiste, że cenniejsze byłyby, im wiotsze!
EUKAST. Lud już nazewnątrz gwarnie przed frontonem stoi.
PSYMACH. Alić nie samą tylko zajęty budowlą.
Karawany przybyłe posłów i ich stroje
Bawią rzeszę. Prawdziwych wyglądam ja znawców
Śród tych, co stąd raz (?) pojrzą, ale znają abrys.
Tym, bez których nic niema, uznanie i pokłon.
Błogosławienie.
Znamy, iż gmach nekropolu
Wyjrzał amfiteatrem, lecz tak, jako mędrzec,
Zawierający usta, może on bez szwanku
Zawrzeć napowrót przestrzeń między kolumnami
I (nieczyt.) powrócić sfinksom... Rzecz (?) chwalebna,
A doskonalsza w jednem (?) (nieczyt.) oka!

KAPŁAN, DRUGI KAPŁAN, LEKTOR i CHÓR.
(pierwszy z chóru niesie trójnożną kadzielnicę, drugi kadzenie w naczyniu)
(wtóry znak jednym odgłosem trąby)

HEROLD. (w głębi sceny)

(kiedy to domawia Herold w głębi sceny, Eukast...)



SCENA TRZECIA.
Zasłona w głębi rozsuwa się zupełnie i okazuje jakoby wnętrze amfiteatru, a jednocześnie przez uszykowane rzędy dworskie u jednego z wnętrznych wnijść wchodzą Kleopatra i Antonjusz, ona uprzedzona jest giermkiem, niosącym włócznię krótką, małą tarczę, misiurkę z koroną i ciżmy wojenne, a on swym liktorem, — hełm z diademem na przyłbicy i miecz. Scena zupełnie rozświeca się — w głębi słychać echa okrzyków i granie. Niejaki poczet książąt ludu i dam postępuje za monarchinią — przy Antonjuszu Deljus w rzymskiem świetnem ubraniu.
Ku Kleopatrze ponoszą trójnożną kadzielnicę i podają półmisę z kadzeniem.

PIERWSZY KAPŁAN. Wszelkie poczęcia nie są jedynie z rąk ludzkich.
Rzuć kadzenie początku, by za nas dym odszedł
I wzbił się nad nas...

  1. Hygeia (gr.), bogini zdrowia.
  2. splendor (łac.) = blask, chwała.
  3. Odtąd zachował się tekst tej sceny tylko w zatartej, ołówkowej notatce.