Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/534

Ta strona została przepisana.
BRANSOLETKA
LEGENDA DZIEWIĘTNASTEGO WIEKU
I.

Poważny ów przyjaciel mój stał przy mnie w oświeconym zlekka, ośmiokątnym salonie, kędy muzykę zdala słychać było i szelest świeżych szat niewieścich.
A do pół widny obraz stary wisiał przed nami, wyobrażający, jako Zbawiciel łamie chleb, między dwoma siedząc uczniami w gospodzie przydrożnej.
Podobny temu jest obraz, z pod rembrandtowskiego pendzla wyszły[1] — ten wszelako czyli kopją, czyli oryginalnym był utworem? nie zastanawiałem się.
Ja milczałem, on mówił, iż życiem znał świat i znał ludzi, i znał osoby, a żywotem i wiekiem znał człowieka i prawdę.
A mówił mi właśnie o istocie czynu odważnego, który niedawno miejsce miał, i stąd przyszło cieszyć się rozmową o wielkich pięknościach prawdy żywej i, jako bogatym jest dramatem życie tego lichego zlepka, który doczesny jest co chwila, a wieczny zawsze.
I kiedy rozmowa tak się miała, usłyszeliśmy poza nami jedwabiów szelest i wstążek wiew, a wachlarz musnął po powietrzu w stronę naszą od rąk pięknej osoby, wieku mniej niż średniego. Ta zaś, jakoby myląc się, wbiegła do mdło oświeconego salonu, gdzie z nim mówiłem, za nią inne też damy strojne i mężczyźni zjawili się — i przebiegło to wszystko drzwiami drugiemi, jakoby nas nie widząc.
Skoro zaś poglądałem za nią, albowiem była piękna i gest miała wielce szlachetny, on rzekł mi, bynajmniej nie robiąc tajemnicy: «To jest Eulalja», a ja czekałem dalszych słów, ufając wiadomości jego, i dałem to uczuć, że czekałem, ciekawym będąc, kto jest taka piękna osoba.
«Jest to Barbara herbu Strzemię» — dodał. A ja milczałem jeszcze uporniej, on zaś mówił:
«Imię Barbary świętej wniosła ona była na świat, ale, że pod owe czasy romans był sławny, do którego Eulalji nazwę autor przywiązał — ten romans w listach był, romanse w listach pisywano dawniej stylem wybornym».
To kiedy on mówił i coś więcej, czego dosłyszeć trudno było, muz ka zabrzmiała bardzo hucznie, ja zaś rzuciłem okiem w drzwi, gdzie, jako piękne fale, słońcem zachodniem oświecone, widać było tańczących i tańczące.
I nie taiłem wcale, owszem, powiedziałem mu: szukam Eulalji, ażeby przypatrzyć się lepiej tak pięknej osobie.
A on, jakoby ciągnąc dalej niczem nieprzerwane opowiadanie:
«Edgarda» — rzecze — «albowiem, kiedy bierzmowania przyszedł czas i obchód, wzięła imię Edgardy dla owego Edgarda herbu Strzała, któryto jest bardzo znanym młodzieńcem. — Barbara zatem — rzecze — jest niezawodnie jedną z najpiękniejszych i najmilszych w stolicy osób».
I, dotknąwszy ramienia mego, poprowadził mię ku drzwiom, a przy ramie ich marmurowej wyginało się złocenie krzesła, na którem spoczęła Eulalja, odczepiając więdnący kwiat czerwonego lauru od piersi swoich.
Skoro zaś powiedział jej nazwisko moje, skłoniłem się lekko i mówiliśmy.
A rozmowa była: że tak świetnej i hucznej zabawy zaprawdę przez cały karnawału ciąg nikt nie widział, lecz to właśnie dlatego wydarzyło się, iż post się zbliżał. —
Wszakże, ile należy w rozmowie pierwszej, mówiłem dosyć z Eulalją, a kiedy Edgar, zbliżywszy się, dorzucił słowa swoje, doczekałem zamknięcia treści i ustąpiłem.

I, nie myśląc nic, wszedłem do onego mdło oświeconego ośmiokątnego salonu — poprawny pisarz nazwałby go komnatą — w salonie tym, czy komnacie tej, usiadłem, na obraz patrząc rembrandtowskiego stylu, i rozmyślałem o udatności światłocienia, tudzież o tem, jako on potoczny — że nie powiem: gminny — wyraz

  1. Mowa o obrazie Rembrandta (1606-1669) «Wieczerza w Emaus», znajdującym się w Luwrze.