Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/587

Ta strona została przepisana.

owocowy od warzywnej ogrodu części przedzielała — alei, bynajmniej z drzew sędziwych i sadu wcale szczupłego — nie myśliłem o niczem w tak niejakiem miejscu pod każdym względem — — gdy naraz dziewczyna, za aleją w ogrodzie warzywnym onym pieląc, głosem bynajmniej pięknym i niedokończonym tokiem urwanej pieśni zanuciła:

«...A odjechać od niej nudno
a przyjechać do niej trudno!...»

Stanąłem jak wryty, myśląc, że głos do naczytania się w dramacie[1] pana Adama piosenki onej zastosowałem w sobie słuchem moim; ale po chwili znowu najwyraźniej też słowa tem głośniej mię doszły:

«A odjechać od niej nudno
a przyjechać do niej trudno...»

«Prosta pieśń» — rzekłem — «ale dobrą myśl zawiera...» (widać stąd także, że Mickiewicz z pieśni gminnej ją przybrał).

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Niebieskiej uroczystości cisze są w Albano, za Rzymem nad jeziorem, które odbija w sobie Castel Gandolfo — tam, kiedy zadzwonią na angelus[2], a niebo jest chmurki nieświadome i jezioro nieświadome zmarszczki, laury wtedy wiśniowe niepomszonemi i szerokiemi liśćmi swemi cień, jak one, cichą rozrzucają po ścieżce krętej nad wodą, a przy skale, jak gzyms u gmachu starożytnego, uczepionej. Po ścieżce tej pojechałem był raz o południiu ku grota ferrata[3] i powracałem wieczór tąż samą ścieżką, a, jadąc na ośle, zwłaszcza w górach, pamięta się dobrze szczegół wszelki na drodze spotkany. Dzwoniono na angelus, kiedy zjawił się obok mnie wieśniak włoski na ośle swoim i obadwa zdjęliśmy kapelusze, po krótkiej modlitwie wraz przez toż uczestnictwo w rozmowę wprowadzeni. Widząc albowiem wieśniak, ów Wioch, że katolik jestem, nie myślił, abym był obcym człowiekiem i mówić poczęliśmy, jadąc społem, o tem i o owem — nawet o nietoperzach, które już świstać poczęły nam wkoło kapeluszów, że mrok zapadał... Jakoż pomnę, iż Włoch ludowym opowiadał mi sposobem starożytną bajkę grecką o Prometeuszu[4] i Epimeteuszu[5], przetłumaczoną na ten sposób, iż Pan Bóg, ptaszka stwarzając, błogosławił mu, a zły duch, coś lepszego wymyślić chcąc, dał życie nietoperzowi... Takie to różne rzeczy mówiliśmy, nogi mając wolno w strzemionach naszych i opuściwszy cugle niepotrzebne, gdy osiołki po wąskiej jak miedza polska, skalistej wiszarze, pod spadzistą skalą a nad jeziorem próbowały uważnem kopytem raźno zdążać...
Naraz — osiołki stanowczo wstrzymały się, a my siedząc na nich, poczuliśmy, że o zaporę uderzamy; lubo dla mroku zupełnego dostrzec odrazu trudno było, co zamurowało ścieżkę wąską, tam jadąc, tak dobrze już poznaną. Był to zaiste odłam skały tak, jak szeroka droga, na którą się ze szczytu góry stoczył, wielki, zupełnie więc zamykający przejście... Kiedy przeto, siodła opuściwszy, oprowadzaliśmy, jak można było, osły nasze, sami przez głaz przełażąc, rzekłem do towarzysza Włocha: «Przed kilkoma godzinami przejeżdżałem tędy cwałem za dnia i pamiętam napewno, iż tego głazu nie było tu...» A on chwilę przemilczał — potem, uchylając nieco kapelusza (jak przy zagajeniu rozmowy naszej na Angelus) wpół monologowym akcentem rzekł: «Ten kamieni rodzaj nie upada, kiedy chrześcijanie są na drodze... ale, kiedy nikogo niema, to one się tu staczają z wierzchu skał... bywało...
— Teatr i drama współczesna, aby sądzić, do ila, z tego punktu widzenia uważając je, krytyki nie wytrzymują i umarłemi są, to trzeba i innej natury ciszę jak z teatru deskami zbliżoną uczuć i dotknąć jej.

Kiedy o południu wśród tłoku i gwaru na schodach, do izby poselskiej wiodących, śmiercią Cezara upadł minister Rossi[6], a krew wstęga krzywą od szyi mu się na ścianę zatoczyła, do odpasanej szarfy podobna, nadszedł po niewielu godzinach i on harmonijny wieczór włoski i księżyc, zanim w chwili sobie właściwej wytoczył się na niebo, tylko, że przesłoniony (pamiętam) chmurą wąską, jak kiedy pro-

  1. t. j. w «IV części Dziadów».
  2. angelus (łac.) — (anioł; tu:) Anioł Pański, hasło do modlitwy wieczornej.
  3. grota ferrata (włos.) — «grota okuta żelazem».
  4. Prometeusz — w mitologji klasycznej bóg, który dla ożywienia ulepionego z gliny człowieka wykradł ogień z nieba i za to poniósł okrutną karę z rozkazu Jowisza: przykutemu do skały sęp wyżerał wątrobę.
  5. Epimeteusz — brat Prometeusza; nieopatrznie otworzył puszkę Pandory (ob. obj. na str. 81) i unieszczęśliwił mieszkańców ziemi na zawsze.
  6. Pellegrino Rossi (1787—1848), prawnik i mąż stanu, zginął jako prezes ministrów Państwa Kościelnego zasztyletowany przez rewolucjonistów włoskich.