Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/616

Ta strona została przepisana.

Nie z krzyżem Zbawiciela za sobą, ale z krzyżem swoim za Zbawicielem idąc, uważałem za powinność dać głos myślom, w piśmie tem objętym, i dlatego zmiłuj się, czytelniku, za to, co się broszurą dziś nazywa, testamentu sumiennej myśli nie bierz. Owszem, dobre odczytuj i kończ w sobie, a błogosławiony, kto się nie zgorszy ze mnie!
Pisałem w wigilją roku 1851.


PIĘĆ ZARYSÓW OBYCZAJOWYCH
Kochającym westchnienie moje,
A nienawidzącym uśmiech mój.
Byron.
1.
RZECZYWISTOŚĆ.

Szekspira dramat, który ma takie nazwanie:
«Śmierć Juljusza Cezara»[1], czytano wieczorem
I, jakkolwiek znał każdy z wchodzących w zebranie
To arcydzieło, jednak ciszono się chórem,
Jakby drżąc, albo razem znów słuchać nie chciano:
I niby arfą byli, przez mistrza ograną.
Działo się to pod wieczór ciepły; otworzone
Na balkon okna w salę brały laurów wonie,
Od góry zaś niepewną gwiazd białych koronę
Tej konstelacji, która, upadłszy po stronie
Drogi mlecznej, zowie się «tarczą króla Jana
Sobieskiego»[2].

— Czytano scenę, co jest znana,
Scenę nocną, w samotnym Brutusa namiocie,
Kiedy miał szpadą sarkazm wypisać o cnocie —
Jeśli więc mówię: byli do arfy podobni,
To już z Szekspira biorę, który chłopca woła,
Żeby grał Brutusowi w tejże właśnie scenie,
Potem ażeby zasnął i przyszło widzenie —
A przyszło, skoro pamięć czuć się już nie zdoła,
Przepadłszy pierwej, struna za struną, pod palcem
Chłopca, którego zdejmą sen. Takim to malcem,
Jakoby paziem, Szekspir porobił przybory
Do wrażeń, umilkł potem — i wchodzą upiory.
Choć pewno pisarz o tym nie myślał fortelu,
Tylko tworzył, logika tworzenia nie nasza
I dlatego tak dziwnie misterna, jak wielu
Żadną się być wydaje. Tworzył, jako czasza,
Do wrębów pełna, błękit powtarza wysoki
I uchyla płyn z siebie, dopiero, gdy w czarę
Łzy upadną na płynem odbite obłoki,
Łzy, co nie mierzyć zwykły, lecz przepełniać miarę.
Archimedes tak znalazł koronny rachunek,
Wcale nie poto idąc do łaźni publicznej —
Twórczość albowiem jest to pewnik i trafunek,
Przypadkowy nazewnątrz, wewnętrznie logiczny.
Z sumienia nań gdy pojrzysz, wyda ci się ona
Złożoną z długich zasług, aż jest dopełniona,
Niby koroną pracy będąc sprawiedliwą;
Z zewnątrz zaś twórczość, owszem, będzie ci się zdawać
Darem hojności niebios i tą linją krzywą,
Bez której prostym życia musi nie dostawać,
Linją, co w geometrji buntem jest, leczona
Czyni, że geometrja jest zużyteczniona,
Bo inaczej bez liter byłaby wskazówką,
Niezaprzeczenie pewną w sobie łamigłówką.

Czytano więc jak twórczą rzecz, zaś jako znaną
Przerywano w czytaniu i czytać wracano —
Aż wreszcie od Cezara przyszła republika

  1. Tragedia, o której mowa, ma w tytule tylko dwa słowa: «Juljusz Cezar».
  2. Grupka gwiazd, nazwana «Tarczą Sobieskiego», znajduje się na niebie południowem.