Umiejętnością, zakrył rzeczy te, a onym
Prostaczkom je objawił ciemnym i wzgardzonym».
Modląc się tak, wesoło do dom powrócili.
To zaś wszystko działo się o nocy, bo we dnie
Możeby wstydem było modlić się przed krzyżem
Przydrożnym — raz, że fraszki[1] nie dają powszednie,
Drugi raz, że to droga traktu z Żytomiérzem,
Kędy powozy jeżdżą, zaś ostatni, trzeci,
Że, skoro chcesz się modlić, to wnijdź do komory
I sam z Przedwiecznym zostań, jak z ojcem są dzieci.
To ostatni jest powód — nie najmniejszym wtory!
U słupa prawdę rozebrawszy nago,
Już, już, świstali,
Jako dziewicy obuwie wężowi
Spadnie na czoło lada kwiat i powié:
«Dotąd!... Nie daléj!...»
∗ ∗
∗ |
Nie powstydzili się wielkich pamiątek
Myślą czcić wielką,
Palmy się schylą od wołań anioła
I, pognębione okrążywszy czoła,
Łzę otrą wszelką.
Pisać o sztuce dla narodu, który ani muzeów, ani pomników, właściwie mówiąc, nie ma — pisać dla publiczności, która zaledwo biernie albo wypadkowo obznajmiona jest z tym przedmiotem, jest to nie pisać o sztuce, ale objawić ją.
Niemniej pisać o sztuce dla Polaków i po polsku w chwili, kiedy bardzo niedawno część ta intencyj i pracy obwołaną została za niewłaściwą, szkodliwą i osławienia godną[2], owszem, tak poniżonemu przedmiotowi obywatelską godność zyskać, jest to nie pisać o sztuce, ale uzasadnić ją i postanowić.
Trudność ta druga, gdyby nie była z braku rozwiązania onej wstępnej i pierwszej pochodzącą, byłaby może nie do zwalczenia dla współczesnych.
Skoro zatem okaże się możebność korzystnego obcowania z taką publicznością w takim przedmiocie, znikną przez to samo osławienia i wyklinania owe, albowiem okażą się być, czem są — niewczesnemi.
Okazanie pogodne (ponadpanfletystyczne) niewczesności zarzutów bywa i zagładzeniem onych wszędzie, a jest nieodzownie w tym przedmiocie.
Gdyby Polska-naród nie wyczekiwała i mogła nie wyczekiwać nic od Polski-społeczeństwa, jak np. w kwestji włościań-