«Anhelli był umarły!... Eloe siedziała nad ciałem zmarłego, z gwiazdą melancholiczną na rozpuszczonych włosach. — I oto nagle z płomienistej zorzy wystąpił rycerz na koniu, zbrojny cały, i leciał z okropnym tętentem. Śnieg szedł przed niemi, przed piersią konia, jak fala zapieniona przed łodzią. — A w ręku rycerza była chorągiew, a na niej trzy ogniste litery paliły się. I przyleciawszy ów rycerz nad trupa, zawołał grzmiącym głosem: «Tu był żołnierz[1], niech wstanie! — Niech siada na koń, ja go poniosę prędzej, niż burza, tam, gdzie się rozweseli w ogniu. Oto zmartwychwstają narody! — Oto z trupów są bruki miast! Oto lud przeważa! — Nad krwawemi rzekami i na krużgankach pałacowych stoją bladzi królowie, trzymając szaty na piersiach szkarłatne, aby zakryć pierś przed kulą świszczącą i przed wichrem zemsty ludzkiej.
Korony ich ulatują z głów, jak orły niebieskie, i czaszki królów są odkryte. Bóg rzuca pioruny na głowy siwe i na obnażone z koron czoła. Kto ma duszę, niech wstanie, niech żyje, bo jest czas żywota dla ludzi silnych!» — Tak mówił rycerz, a Eloe, powstawszy z nad trupa, rzekła: «Rycerzu nie budź go, bo śpi! — On był przeznaczony na ofiarę, nawet na ofiarę serca. Rycerzu, leć dalej, nie budź go. — Jam jest w części odpowiedzialna, że serce jego nie było tak czyste, jak diamentowe źródło, i tak wonne, jak lilje wiosenne». Znaczy: ja jestem kobietą i zawiązaniem człowieka w społeczność, — gdybym mu przeczystości serca nie zaćmiła, tedy byłoby to diamentowe źródło, pierwotny kryształ mineralny i byłaby to woń wegetalna lilji, ale nie byłoby to słowo stworzenia ciałem człowieka. — Eloe chwali się tu przed rycerzem z chrześcijańskości swych praw, rycerz zaś szuka sołdatów na dzień fatalny bicza bożego. — Zrozumcież! — «To ciało do mnie należy, i to serce mojem było. Rycerzu, koń twój tętni, leć dalej!» — I poleciał ów rycerz ognisty z szumem jakoby burzy wielkiej, a Eloe usiadła nad ciałem martwego. I uradowała się, że serce jego nie obudziło się na głos rycerza i że już spoczywał».
Anhelli jest personifikacją serca ludzkiego wobec tragedji historji: gdzie już wytrzymać nie może i kończy, tam sąd się zaczyna, bo ulegalizowana jest bezserdeczność. Czas jest, ażeby Anhelli obudził się, ale, skoro obudzi się bez serca, czyliż tak wypełni misję swoją, jak ludzkość chce? A jednakże on jest sercem cywilizacji. — Eloe «uradowała się», że serce człowieka nie nadużyte: jestto prawdziwa kobieta chrześcijańska!...
Krasiński mówi już o sercu narodu w obliczu dogmatycznej całego chrześcijaństwa sprawy. Okręt parowy, to jest cywilizacja, nadewszystko przez sam interes mechaniczny zbliżająca ludy, przywodzi do Rzymu resztki szlachty polskiej, której nie sama machina parowa, ale anioł żałobny iść kazał. Narody wszystkie idą ze swemi chorągwiami do grobu Piotra. Ciało i krew, jako budowa zewnętrzna, miota się i transfiguruje[2], sklepienie upadkiem grozi, a narody, aby sklepienie owe nie przygniotło chorągwi ich, ruszają z miejsca. «I pierwsi Rzymianie zaczęli się zrywać i uciekać». — Polacy zostają jedni i zbliżają się ku wielkiemu ołtarzowi «a cztery kręcone filary ołtarza pękły, jak ścięte drzewa runęły — i baldachim spiżowy runął — i kopuła cała, jak zstępujący świat, biało spadała na ziemię. I wszystkie portyki, i pałac Watykanu, i kolumny dziedzińca łamały się, rwały, w proch się sypiąc — i obie fontanny, jak dwa gołębie, przypadły do ziemi, konając, a lud uciekał coraz dalej, jak morze, wyparte z brzegów»... Kardynał wstąpił na ten olbrzymi kopiec, «szaty purpurowe opadły mu z ciała i przemienił się w postać białą, łagodnem światłem osrebrzoną... — Zbliżyłem się do niego — mówi poeta — i rzekłem właśnie w chwili, gdy wschodziło słońce: «Panie, czy prawda, że ostatni raz wczoraj Chrystus narodził się w tym kościele, którego już dziś niema?» A on z dziwnym uśmiechem... odrzekł mi: «Odtąd Chrystus ani się rodzi, ani umiera na ziemi, bo odtąd już na wieki wieków jest i będzie na ziemi». — A ja, to słysząc, zbyłem trwogi wszelkiej i zapytałem się: «Panie, a ci, których przywiodłem wczoraj, czy na zawsze już leżą pod temi gruzami, wszyscy umarli kolo umarłego starca?» A ów biały święty odrzekł mi: «Nie trwóż się o nich. Zato, że wyrządzili mu ostatnią przysługę, Pan odwdzięczy im — bo zachodzący, tak, jak wschodzący, umarli, tak, jak żywi, są z Pana, owszem, im lepiej będzie i synom synów ich». A gdym zrozumiał (powtarzam: «zrozumiał») ucieszyłem się i duch mój się przebudził (powtarzam: «przebudził»).