Aby je wszystkie przezwał ich imieniem własném...
Nie można być, doprawdy, kolosalniej jasnym!
Dwie albowiem przyczyny tu w działanie wchodzą
Słowa się po sprawdzenie odnoszą, gdy rodzą,
Swoją zaś ścisłość mierzą natury obrazem —
Są prawdy, z ducha i są z litery zarazem.
Wszechmądrość i sumienie, jak słońce z zwierciadłem,
Rozejrzawszy się, ciska promień abecadłem...
Garbate G w pisaniu starych Samarytan
Jest «Ghimel» wielbłąd, «nun», jest jako ryba czytan.
Wszystkich języków jeden początek źródłowy
Do dziś widny — bo wszędzie jedne części mowy!
Długo stąd inwokacje[1] na pierwszej stronicy
Książek: do muz na górze i do prawd rodzicy.
(Co zmieniło się potem przez praktyczność czasów,
Nie muzy inwokując, ale mecenasów...
Dalej nareszcie pieczęć tam siadła cenzora,
A dziś miejsce to zajął portret autora).
Ślad wszystkich słowa epok i wielu tajników
Pozostawa i snowa się... I tych pomników
Nieczytelnych... lub, jaśniej powiem, nieczytanych,
Lub jeszcze jaśniej rzeknę: tych niedomniemanych,
Sporo jest dotąd, lubo i te coraz bledną...
Naprzód mędrzec-pustelnik wszędzie znaczy jedno!...
Ten dziś w Indiach za główną tradycję uważa,
Że sam sylabę świętą ustawnie powtarza,
Świadcząc, iż słowo rytmi nieustannie w duchu
Mową — raz bliżej oku dostępną, znów uchu.
Z takim to Macedoński Aleksander mówi:
Ale on pojrzał w czoło Jowisza synowi,
W złoty oprawne kirys[2] i nic nie powiedział,
A potem wstał, na miejsce pojrzał, gdzie był siedział.
I bosą nogą w prochu poziomym zaorał
I zamilkł; Grecy powieść pojęli i morał.
Ten jest pomnik pierwszego słowa monologu.
Gdy mniej znało się z ludźmi być więcej jak Bogu,
I będąc sfinksem, światu naczas wynalazło
Ciemną zagadki formę, jak hamulce na zło,
Przed którym zastanowić się musiał koniecznie,
Próżny człowiek nie nawykł rozmyślać statecznie.
Nie było społeczeństwa — nie było rodziny. —
Wgórę szło wnętrzne słowo, na poziom szły czyny:
Człowiek się nic bliźniego duchem nie zajmował,
Kain odparł był: «Nie wiem, gdziem brata pochował».
A pierwsza śmierć wydała się, jak bóstwo nowe,
Nieodwołalnie silne, i zziębiła mowę.
Aż do czasów Enosa, gdy duch z monologu
Wyszedł i rozpoczęto zbornie śpiewać Bogu,
I zabrzmiał chorał pierwszy[3].
Tu wewnętrzne słowo,
Wdziawszy na się obrządek, zakwilnęło mową,
I w tym je stopniu widzim wychodzące z arki,
I nie brzmiało inaczej między patryjarki,
Aż do czasu, gdy coraz to szerzej zewnętrzne
Stawić sobie chce miasto Babelu napiętrzne,
I o ile wpierw było w monologu schnące.
Jako zbujale drzewo, wątpliwie kwitnące,
O tyle teraz całe się nazewnątrz niesie,
Już ma dość, gdy wie, jako podrzędną rzecz zwie się,
Aż właśnie (podług dziwnie pięknego podania)
Z wewnętrznych poszły przyczyn mowy pomięszania.
Odtąd dwie są doktryny: jedna z ojca w syna
Testamentem tradycji wewnętrzna doktryna,