Zarówno nieprzyjaciel, jak ciemięzca, mają tę słabą stronę wspólną, że ani jeden ani drugi nie ma powodu być moralnym, — wszelako inaczej ma się rzecz z trzecim przejawem tegoż motywu. Inaczej ma się rzecz z przeciwnikiem.
Przeciwnika, jako tego, który przeciwstawia nam szereg aktów woli, zwanych przez nas charakterem, uważa się za środek techniczny i konieczny w wielkiem dziele prawdy, i on to właśnie jest bojownikiem doskonałym. O nim też powiedziano jest w pełnej prostoty i wielkości inwokacji:
«Bóg dozwoli mi oglądać ukaranie nieprzyjaciół moich — wszelako nie zabijaj ich, Panie, od jednego ciosu, iżby nie zapomniał lud mój o sprawiedliwości Twojej!» (Dawid LIX).
Nieprzyjaciele wyginą i śladu nie zostanie po ciemięzcach, lecz przeciwnicy będą zawsze, albowiem od początku nie chowaliśmy przed sobą tej prawdy, jako walka jest tu ustawą, której częściowe nadużycie zwie się wojną. Minęły już nawet, jak się zdaje, czasy owej tajemniczej nauki, szerzonej przez państwo, które starało się umiejętnie utrzymywać nadal błędne mniemanie, by oswajać posłuszne masy z fatalnością zyskowną. Ludy powinny wiedzieć o tem, że stosunek wrogi jest potrzebny, a jeśli wiadomość ta przyczyni się czasem do ostudzenia naturalnej zapalczywości, prawdziwy entuzjazm wyniesie z niej niewątpliwą korzyść.
I z tej to właśnie racji zwalcza się nieprzyjaciół i odpiera ciemięzców, lecz mierzy się z przeciwnikiem.
Wszakże czyliż mierzyć się znaczy przyjmować niepojęty jakiś dualizm?[1] Lękać się dramy, ograniczać życie, a zapominać o granicach?... Zgoła nie!
Przeciwnik, jako ten, który przeciwstawia nam szereg aktów woli, zwanych przez nas charakterem, jakkolwiek ma za zadanie domagać się tegoż samego z naszej strony i tym sposobem mierzyć się z nami, nigdy wszakże nie jest niezmierzony, albowiem prawda posiada nieskończenie większą ilość szeregów wiążących, i oto dlaczego jeden z dwu przeciwników musi ustąpić.
Doszliśmy tedy do kulminacyjnego punktu prawdziwej wojny, takiej mianowicie, która zdaje się zniewalać przemożnie olbrzymi trud ludzki. Zwycięstwo jest tu zupełne, albowiem ten, który ustępuje, nie czyni tego jedynie ze względu na charakter indywidualny, ale przedewszystkiem ze względu na tego, który przewyższa go w istocie.
Przeciwnik, mimo, że zmuszony jest ustąpić i że spełnia swą misję, nie postępuje wszakże w żadnym razie w sposób swobodny i czynny, i dopiero stając się oponentem, wchodzi w obręb działalności powszechnej, jako człowiek użyteczny. Podczas gdy nieprzyjaciel z natury swej psuje nam szyki, gdy ciemięzca stara się narzucić temperamentom własny swój akcent, gdy przeciwnik zatrzymuje siebie i nas, by się zmierzyć i wzajemnie się hartować — postęp prawdziwy poczyna się dopiero z chwilą wystąpienia oponenta. Albowiem oponent to my sami, uważani z innego punktu widzenia; a z konieczności jest to współdziałacz prawdziwie aktywny.
Tu oto jest kres wojny! Wszelako powiecie: «Jest-że to naprawdę?... Nie idzie tu o nic więcej, jak o stawienie czoła wrogowi, o odparcie ciemiężyciela, o zmierzenie się z przeciwnikiem i o wzajemną wymianę wszystkiego w roli oponenta?» Oczywiście, iż to jest wszystko i pośród gwałtownych scen mordu, pożaru, głodu, pustoszenia krajów i utrapienia serc ludzkich dokonywać się będzie nieprzerwanie ten sam proces, niewzruszony, jak bóstwo. Nie spuszczać go z oka zapomocą czujnej inteligencji, ani przyśpieszać go, ani opóźniać przez kłamliwe paljatywy[3], iść za nim w trop bez zbaczań — oto wielkie zadania prasy, albo nieubłagane jej potępienie. Czyliż strach paniczny nie pojawił się po raz pierwszy w świątyni, zaniedbanej i wystawionej na pastwę łupieżców, jak to powiada Pauzanjasz?...[4]
- ↑ dualizm (łac.), przyjmowanie jako zasady naukowej istnienia dwu niemożliwych do zjednoczenia pierwiastków (np. dobra i zła).
- ↑ oponent (łac), przedstawiciel poglądów, niezgodnych z naszemi, przeciwnik w sporze naukowym.
- ↑ paljatywy (łac.) — półśrodki.
- ↑ Pausanias, grecki podróżnik i historyk z II wieku po Chr.