był mawiać: „iż Bóg był wszystkich ludzi powszechnym ojcem, ale
tych szczególnie dziećmi swojemi nazywa, którzy się cnoty najdzielniej imają“. Jakoż względem Greków, osobliwie w pierwszych czasach, wielce był skromnym i przestawał z niemi poufale; ale gdy się
w obecności znajdował Persów, lub innych narodów ludzi, czynił to
z niewymowną okazałością i powagą, jakby w istocie zupełnie przyrodzeniem od nich się różnił. I w tem jeszcze okazał, jak owo bóztwo dla dogodzenia okolicznościom na siebie powziął, gdy będąc
jednego czasu ranny, otaczającym łóżko, gdzie leżał, rzekł: „Homer
powiada, iż bogowie krwi nie mają, a moja płynie“.
Gdy z Egiptu i Libii powróciwszy bawił się w Penicyi, odebrał
list Daryusza, w którym mu na okup niewolników dziesięć tysięcy
talentów ofiarował, i córkę w małżeństwo z dzierżeniem wszystkich
krain, które są między Hellespontem i Eufratem. Gdy rzecz w radzie roztrząsano, rzekł Parmenion: „Gdybym ja był Aleksandrem,
przestałbym na tem.“ I ja — odpowiedział Aleksander — gdybym
był Parmenionem. Odpowiedziano Daryuszowi, iż gdy się podda,
względy zyska. Aleksander zaś nieodwłocznie ciągnął przeciw niemu. W drodze gdy odebrał wiadomość o śmierci żony Daryusza,
natychmiast wrócił do obozu i wspaniały obchód czyniąc zeszłej, nawiedzał Daryuszową matkę, ciesząc ją w tak bolesnej przygodzie.
Przytomny wówczas jeden z niewolnik iw Daryusza, wykradłszy się
z obozu, biegł do dawnego pana i oznajmił o śmierci Statyry. Rzewno zapłakał na takową powieść i narzekał na los nieszczęsny, który mu nie dozwolił przynajmniej po śmierci uczcić zwłoki ukochanej
małżonki. Odebrała tę cześć, rzekł ów niewolnik. I gdy opowiedział, z jaką wspaniałością pogrzebioną została; jak za życia czczoną i szanowaną w obozie Aleksandra była, jaki wzgląd miał na
matkę i powinowatych jego; uśmierzył się nieco w żalu, a biorąc go
na stronę zaklął, iżby wiernie objawił, czyli się czego z ujmą jej
sławy zwycięzca nie dopuścił. A gdy pod najstraszniejszem zaklęciem upewnił go ów niewolnik, iż powątpiewaniem nawet uczyniłby
krzywdę cnocie i wstrzemięźliwości Aleksandra, naówczas powróciwszy do swoich Daryusz, wznosząc ręce do nieba zawołał: „Bogowie, którzy państwy i królmi władacie, raczcie zachować Persów
i krwi mojej zostawić panowanie, abym pokonawszy Aleksandra,
zwyciężonemu pokazał wdzięczność za jego ludzkość i cnotę. A jeżeli już taki padł wasz wyrok, iżby państwo perskie zaginąć miało,
niech nie kto inszy nad Aleksandra tron Cyrusa osiędzie“.
Zeszły się nakoniec wojska między Gaugamelami i Arbellą,
i gdy przy nocnej porze niezmierzone okiem obozu Daryuszowego
okazały się po nizinach i wzgórkach przyległych ogniska, a wrzask
i szelest nieprzeliczonej zgrai ogromnemi rozlegały się i powtarzały
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/12
Ta strona została przepisana.