z książek, ani z zamarzeń najeżonych czczej filozofii, ale z uwagi gruntownej i nieraz powtórzonego doświadczenia sądzić należy;
i gdyby był strawiony rozpustą Kommodus życia sobie nie skrócił, już poczynał był okazywać, iż mu ciężało niedogodne Aureliusza społeczeństwo.
Wkrótce po owem urządzeniu, jakby sprzyjały nieba podziałowi dwoistemu, dotąd niemający płci męzkiej potomka Aureliusz dwóch
synów razem ujrzał się być ojcem. Z tych młodszy w niemowlęctwie życia dokonał, drugi Kommodus hańbą był Rzymu. Zdarzenie pierwsze bliźnięty płodnego rządcy napełniło zdziwionych poddanych radością ztąd najbardziej, iż ród Antonina rozplenionym być widzieli; przynajmniej na czas szczęśliwi, iż nie przewidywali w tym, z którego się cieszyli, przypadku, ojciec goryczy i zakały, Rzymianie nieszczęścia swojego.
Pokój przez cały ciąg przeszłego panowania dość szczęśliwie zachowany, w pierwszym roku rządów Aureliusza przerwanym został. Wologezes, król Partów, jeszcze za życia Antonina, chcąc się zemścić nad następcą i odzyskać kraje, które utracił, wielkie czynił do wojny przygotowania. Na wieść wyprawy jego i zbliżenia się ku rzymskim granicom, szedł przeciw zaczepnikom, na czele wojska, które mógł zebrać, Seweryan, rządca Kappadocyi, ale znagła obskoczony nierównie większą nieprzyjaciół liczbą przy miejsu Elegią zwanem w Armenii, głodem, niewczasy i przemocą zwątlony ze
wszystkiemi pułkami wojska, które był z sobą przyprowadził, legł na placu. Tenże sam los byłby spotkał Atydyusza Korneliana, rządcę Syryi, gdyby się był ucieczką wraz ze swojemi nie ocalił.
Chcąc granice państwa obwarować i ubezpieczyć, zabieżeć razem mocnego nieprzyjaciela najściom i sławę narodu, świeżo podjętą klęską nadwerężoną, ocalić, za rzecz potrzebną osądził Aureliusz wysłać do Azyi wspólnika swojego Kommoda. Zdał więc na
niego tę ważną wyprawę, a zatem rządy nad wszystkiemi wschodniemi krajami, dopókiby tam przemieszkiwał. Nie zgadzała się pracowita czynność ze sposobem myślenia rozpieszczonego w gnuśności Wera. Że jednak oddalenie od Aureliusza pobłażało chęciom jego, przyjął z ochotą włożony na siebie ciężar; ale w pierwszych zaraz krokach oznaczył niezdatność swoję. Każde rozkosznych Rzymu okolic siedlisko zastanawiało go, i trawił czas na biesiadach,
igrzyskach i polowaniu, zgoła na tem wszystkiem, cokolwiek dogodzić mogło żądzom jego. Nie zachowując miary w użyciu zbytku,
wpadł w ciężką niemoc, a w tym stanie zostając, szkodził zwłoką wyprawie przedsięwziętej.
Przyszedłszy do sił, puścił się w dalszą podróż, ale i ta czy na morzu, czy na lądzie równie strawiona była tym sposobem, jak
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/151
Ta strona została przepisana.