o rokoszu przeciw rządcom państwa, jeszcze naówczas wspólnie panującym i wyzuć z życia Aureliusza i Wera.
Werus naówczas przebywając w Antyochii, a widząc, do czego Kassyusz zmierza, ostrzegł o tem Aureliusza; ale on czyli niedowierzając przestrodze, czyli zbyt ujęty filozofskim przesadzonym myślenia sposobem, takową dał mu wówczas odpowiedź: „Jeżeli bogowie
następcą po nas wyznaczyli Kassyusza, wyroki się ich mimo naszej usilności nie odmienią. Dziad nasz i poprzednik Adryan mawiał, iż
nikt następcy swego z życia nie wyzuł. Jeżeli mimo bogów Kassyusz chce działać, bez naszego dołożenia się odbierze karę. Zostawmy go więc w pokoju, zwłaszcza iż jest ojczyźnie użytecznym;
jeżeli albowiem dla naszego i potomków bezpieczeństwa mielibyśmy mu życie odbierać, wolę, iżbyśmy zginęli i my i nasze dzieci,
niżeli on, jeżeli jest zdatniejszym od nas, aby panował.“ Chwalebne to, ale niestosowne do okoliczności zdanie, czyni zaletę sercu, ale nie roztropności Aureliusza. Utwierdzony albowiem w zamysłach takową nieczułością Kassyusz, jeszcze się bardziej zachęcał w zamiarze swoim; a gdy przyszła wiadomość o śmierci Wera, a po niej wieść, iż i Aureliusz życia dokonał, co, jak było podobieństwo, od niego poszło; przymuszony niby od wojska, którem zarządzał, przywdział się w purpurę i rządcą państwa ze wszystkiemi obrządkami ogłosił.
Gdy pogłoska wszczętego buntu do wiadomości Aureliusza jeszcze
naówczas w Pannonii będącego doszła, zwołać kazał natychmiast wojsko i namiestniki przy sobie będące i przełożywszy im sprawiedliwą czułość z tak niegodziwego postępku, wzbudzał ich nie tak do własnej obrony, jak raczej do ocalenia państwa i sławy rzymskiego narodu. Jednostajnemi głosy oświadczyli słuchający chęć zemsty nad burzycielem praw i wzruszycielem spokojności krajowej. Przymuszony więc porzucić kraje, gdzie jeszcze bytność jego potrzebną
była, udał się z wojskiem ku krajom, gdzie się był bunt rozpoczął. W drodze doszła wieść o śmierci Kassyusza, który od własnych swoich żołnierzy, za przywództwem namiestnika swojego Antoniusza, zginął. Według zwyczaju nieludzkiego tamtejszych czasów głowę
zabitego przesłano Aureliuszowi. Zwrócił oczy na takowy widok, pogrześć ją uczciwie kazał, małżonkę, dzieci, powinowatych życiem
darował, a nawet, iżby się zemsta na wspólniki nie rozpościerała, pisał do senatu, iżby miał na to baczność.
Z śmiercią buntownika wróciła się spokojność wschodnim krajom; chcąc ją jednak i nadal zabezpieczyć, sam je odwiedzić postanowił, zwłaszcza iż od objęcia rządów jeszcze był tej części państwa nie odwiedził. Miał tej podróży za towarzyszkę Faustynę małżonkę, a z nią piętnastoletniego syna Kommoda, którego wówczas do spólnictwa niejako usposabiał, nadając mu tytuł Augusta i trybunicką
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/156
Ta strona została przepisana.